piątek, 23 sierpnia 2013

Epilog

I gdy w końcu skrzyżują się drogi tych dwojga i spotkają się ich spojrzenia, wtedy znika cała przeszłość i cała przyszłość.





Brązowowłosa kobieta spoglądała za okno swojego ogromnego apartamentu w samym centrum Paryża. Jej życie diametralnie się zmieniło. Teraz była światowej sławy topmodelką, z którą chciał pracować każdy fotograf i projektant. Jej grafik był przepełniony kolejnymi terminami sesji zdjęciowych czy pokazów nowych kolekcji. Jej życie było wspaniałe i niczym nie przypominało tamtego feralnego okresu. Miała wszystko. Sławę, bogactwo i pieniądze. Była rozpoznawalna na ulicy, a jej twarz zdobiła niezliczone billboardy. Posiadała wszystko to, o czym od dawna marzyła. Jej szafy wypchane były strojami, które niegdyś podziwiać mogła tylko za sklepową witryną. Dziś dostawała je za darmo tylko po to, by pokazać się w nich na jakiejś ważnej gali. Miała kontrakty na całym świecie. Była tylko jedna rzecz, której nie miała - nie miała szczęścia w miłości. Zaliczyła kilka przelotnych związków, które nie miały szansy na przetrwanie. W jej sercu wciąż tkwił jeden mężczyzna. Podniosła ze stolika srebrną ramkę, w którą oprawione było zdjęcie pewnego blondyna.
- Dziś mijają trzy lata odkąd odszedłeś, a ja wciąż cię kocham - szepnęła do fotografii i uroniła jedną łzę. Tęskniła za nim. Oddałaby wszystko to, co posiada by znów go spotkać, by móc dotknąć i poczuć smak jego ust kiedy ją całował, a świat wirował. Nie mogła cofnąć czasu. Ja jednak mogę cofnąć się w czasie i opowiedzieć całą historię od początku. Mogę streścić trzy lata jej życia, które śmignęły w niewyobrażalnie szybkim tempie. Cofnijmy się więc do dnia, w którym Draco Malfoy opuścił Paryż. Oczywiście wiem dokąd się przeniósł, ale tego w tym momencie zdradzić nie mogę. Ten fragment opowieści będzie miał znaczenie odrobinę później. Tamtego październikowego dnia jej życie się zmieniło. Odzyskała równowagę i przyjaciół. Harry, Ron i Ginny po wizycie tej dwójki byli całkowicie skołowani. Tamta chwila wydawała się absurdalna i dość trochę zajęło im dojście do siebie i poukładanie tego wszystkiego. Nie chcieli wierzyć, że ich przyjaciółka skończyła jako prostytutka. Obwiniali się za to. To jednak nie była ich wina. To ona odcięła się od nich. Ona nie oczekiwała pomocy. W parę dni po tamtym zajściu Ginewra postanowiła odwiedzić Hermionę.

Rudowłosa postać zmaterializowała się przed drzwiami nieznanego jej dotąd domostwa. Wiedziała gdzie jest. W dłoni trzymała zwiniętą kartkę, na której widniał właśnie ten adres. Wiedziała, że Malfoy chciał dla niej dobrze. Choć nie rozumiała ich relacji, to on przy niej był. Pomógł jej. Nie miała zielonego pojęcia jak to wszystko się stało, ale była mu wdzięczna. Zastukała w drzwi oczekując jakiejś reakcji. Nic się jednak nie wydarzyło. Załomotała ponownie, a kiedy i to nie przyniosło skutku użyła magicznej różdżki by wedrzeć się do środka. Nie miała czasu na oglądanie. Musiała ją znaleźć. Musiała być przy niej. Nie mogła jej znów stracić. Wbiegła po schodach na górę i przystanęła wsłuchując się w odgłosy pochodzące z różnych stron. Usłyszała cichutkie łkanie i udała się w jego stronę. Nacisnęła klamkę, a jej oczom ukazała się dziewczyna zwinięta w kłębek na łóżku w powyciąganym dresie i kubełkiem lodów koło siebie.
- Hermiona - szepnęła siadając obok. Kobieta podniosła wzrok i spojrzała na swoją przyjaciółkę z dawnych lat. Poczuła dziwną ulgę, że jest tutaj obok niej.
- Ginny - przytuliła rudowłosą - dziękuję, że jesteś - blado się uśmiechnęła wycierając łzy.
- Co się stało? - spytała.
- Draco - wyszeptała cicho, ale żona Potter'a nie miała pojęcia, o co chodzi - odszedł tak po prostu.
- Co między wami było? - musiała wiedzieć. To nie dawało jej spokoju od dnia, w którym pojawili się w jej domu.
- Nie wiem - załkała - ale ja chyba go kocham!
- Więc dlaczego pozwoliłaś mu odejść?

Tamto pytanie pozostało bez odpowiedzi. Nie wiedziała dlaczego mu na to pozwoliła. W tamtą noc obie kobiety jeszcze długo rozmawiały. Hermiona opowiedziała o tym jak Fernando ją zostawił. Jak to się stało, że zaczęła pracować u Helen. Jak wymyśliła drugą 'siebie'. O pierwszym spotkaniu Malfoy'a i o tym kiedy po raz pierwszy bariera między nimi upadła. Opowiedziała jej o pierwszym pocałunku i o wakacjach w Grecji. A także o tym jak odszedł i ile dla niej zrobił. Przegadały całą noc. Zupełnie tak, jak gdyby te lata nigdy nie upłynęły. Zupełnie tak, jakby znów były nastolatkami i siedziały przed rozpalonym kominkiem w Pokoju Wspólnym Gryffidnor'u. Hermiona jeszcze parę dni dochodziła do siebie. Chociaż serce wciąż bolało, jej ciało odzyskiwało stopniowo równowagę. Zaczęła przybierać na wadze. Już nie wyglądała jak kości obleczone skórą.  Wyglądała w końcu jak człowiek. Miała też przyjaciół, którzy pomogli jej wrócić do codzienności. Pomogli jej wyjść z depresji, w którą popadła po odejściu potomka Lucjusza. Katie Sanderson odeszła na dobre. Hermiona zepchnęła te wspomnienia w najdalsze odmęty swojej świadomości. Powracały do niej już tylko w najgorszych koszmarach. Jej kariera nabrała rozpędu. Już w niecały miesiąc po pierwszej sesji rozdzwoniły się telefony z propozycjami. Nie mogła w to uwierzyć. Wreszcie jej los zaczął się odmieniać. W niecały rok później było ją stać na zamieszkanie w najdroższym apartamentowcu w Paryżu. Poznała wielu nowych i wspaniałych ludzi, a bycie modelką stało się jej pasją. Marzyła o tym już będąc w szkole. Teraz jej marzenie się spełniło. Zła karma minęła. Cieszyła się na nowo życiem. W końcu je miała. Każdy nowy dzień witała z uśmiechem na ustach. Brakowało jej tylko jego. Tylko on krążył po jej głowie. Każdego samotnego wieczora wracała do chwil z nim spędzonych. W każdym nowo poznanym mężczyźnie chciała go odnaleźć. Każdy wybranek musiał posiadać jakąś jego cechę. Sielanka nigdy nie trwała długo. Nikt nie mógł go zastąpić. Nikt nie był nim w stu procentach i nawet gdyby spotkała jego bliźniaka, wciąż chciałaby tylko jego. Więc dlaczego pozwoliła mu odejść? To był jeden z jej największych błędów w życiu, którego nie uda jej się naprawić. Chciała wiedzieć gdzie jest, co robi, czym się zajmuje, a przede wszystkim czy ma kogoś. Nie znała odpowiedzi na żadne z pytań. Nie pisały o nim gazety. A z Zabini'm nie mogła się skontaktować. Claire nie chciała jej udzielić żadnych odpowiedzi. Tak oto trwała w martwym punkcie. Nie wiedziała jak sobie z tym poradzić. Pogrążyła się w odmętach wspomnień. Wciąż wracała do momentów, w których miała go przy sobie, w których był tylko jej. Była pewna, że on już o niej nie pamięta. Była pewna, że znalazł żonę i jest szczęśliwy. Była pewna, że wymazał ją z pamięci. Nic ich nie łączyło. Niczego sobie nie obiecywali. Nim się spostrzegła po jej twarzy znów zaczęły spływać łzy, których nie próbowała już powstrzymywać. Tak bardzo chciała by wrócił. Teraz nie pozwoliłaby mu odejść.



~*~


- Hermiona! - jej imię rozniosło się echem po wielkim apartamentowcu, a do jej sypialni niczym burza wparowała mała, czarnowłosa osóbka z okularami na twarzy. Dziewczyna podbiegła do łóżka kobiety i zrzuciła z niej kołdrę. Nie było czasu.
- Alison? - spytała zaspana - co się stało? - próbowała znów się przykryć, ale mały skrzat jej na to nie pozwolił. Alison była asystentką Hermiony, która dbała o to, by dziewczyna nigdy się nie spóźniała. Była także jej stylistką. Choć na pierwszy rzut oka dziewczyna sprawiała wrażenie osoby niemającej zielonego pojęcia o modzie, miała doskonałe wyczucie stylu. Polubiły się z Hermioną od pierwszego dnia pracy. Po krótkim czasie stały się przyjaciółkami, a wspólne wypady były istną przyjemnością. Uwielbiały szalone zakupy, na które zawsze porywały także Ginny. To był sposób na rozładowanie stresu związanego z pracą, a także odepchnięcie od siebie na moment bolesnej rzeczywistości.
- Musimy się zbierać. Za trzy godziny masz sesję - pisnęła podekscytowana!
- Dla kogo?
- Będziesz twarzą nowej kolekcji Chanel - klasnęła w dłonie. Hermiona natomiast w tempie ekspresowym oprzytomniała. Pobiegła do łazienki i szybko doprowadziła się do porządku. Alison w tym czasie zajęła się jej garderobą. Nim się obejrzały siedziały już w prywatnym odrzutowcu i leciały...no właśnie dokąd leciały? Nie wiedziała. Nie spytała.
- Dokąd lecimy? - wbiła wzrok w siedzącą obok niej dziewczynę, która znów notowała coś w swoim notatniku elektronicznym.
- Nowy Jork, skarbie - poprawiła okulary na nosie i wróciła do notowania. Na te słowa serce Hermiony zabiło szybciej. To właśnie tam po raz pierwszy ją zabrał. To to miasto najbardziej jej się z nim kojarzyło. Kiedy samolot wylądował natychmiast przesiadły się do ogromnej, czarnej limuzyny i już chwilę później mknęły głównymi ulicami Nowego Jorku.



~*~


Po czterech godzinach ciężkiej pracy wreszcie była wolna. Pierwszy dzień zdjęciowy zakończony. Miała wracać do hotelu, ale chciała pozwiedzać miasto. Chciała powspominać. W duchu dziękowała, że Karl Lagerfeld był akurat w mieście, które nigdy nie zasypiało i tutaj postanowił zorganizować sesję promującą. W innym wypadku pewnie odbyłaby się w Paryżu. Przechadzała się uliczkami. Właściwie sama nie wiedziała dokąd niosą ją nogi. Szła po prostu przed siebie. Mijała setki nieznanych sobie osób. Podziwiała miasto. Nim się spostrzegła stała pod kawiarenkę 'Cafe Rose'. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, pchnęła drzwi i weszła do środka. Zajęła miejsce przy barze i zamówiła filiżankę kawy. Przymknęła powieki i pogrążyła się we wspomnieniach.
- Hermiona? - usłyszała swoje imię. Otwarła oczy i spojrzała w stronę, z której dobiegał ją czyjś głos.
- Blaise? - ona także była zdziwiona. Nie widziała go od ponad trzech lat.
- Co ty tutaj robisz? - przysiadł się koło niej. Nie wierzył w to, że ją widzi. Tak dawno nie miał okazji z nią porozmawiać. Zmieniła się. Była zupełnie inna niż podczas ich wypadu do Grecji.
- No wiesz, praca - zaśmiała się radośnie. Nie sądziła, że kiedykolwiek tak bardzo ucieszy się ze spotkania z nim - a ty? - spytała
- Widziałem się z Draco - rzucił jak gdyby nigdy nic, a ona o mały włos nie wypluła kawy, której łyk wcześniej upiła.
- Jest tutaj? - spytała z nadzieją. Czyżby los się do niej uśmiechnął?
- Nie wiedziałaś? - przecząco pokręciła głową. A on już wszystko zrozumiał. Teraz już było jasne dlaczego Malfoy kazał jej się z nią nie kontaktować i zabronił wspominać o jego biurze.
- Co u niego? - zapytała wpatrując się w jego twarz. Chciała wyłapać każdą jego reakcję.
- Sama powinnaś go o to zapytać. Ma swoje biuro niedaleko - o mały włos nie spadła z wrażenia z krzesła. Nie wierzyła w to, że cały czas był tak blisko. Tyle razy już tutaj była, a ani razu go nie spotkała.
- Naprawdę?
- Tak. Idź - szepnął jej na ucho.
- Dziękuję Blaise - rzuciła i już jej nie było. Biegła co sił w nogach do wskazanego jej budynku. Zatrzymała się tuż przed wejściem i zrobiła parę głębokich wdechów. Zerknęła na swoje odbicie i pewnie przekroczyła próg. Podeszła do pana w recepcji.
- Biuro Dracon'a Malfoy'a?
- Trzydzieste czwarte piętro - staruszek się uśmiechnął i pokazał jej windę. Nacisnęła guzik, a po chwili metalowe drzwi się rozsunęły. Weszła do środka i wzrokiem odszukała właściwy numerek. Wcisnęła odpowiedni przycisk i winda ruszyła. Chwilę później, która dla niej zdawała się być wiecznością, usłyszała dźwięk oznajmiający koniec jej podróży. Jej serce biło coraz szybciej, a oddech przyspieszył. Zauważyła kobietę przy biurku.
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc? - spytała długowłosa blondynka, do której Hermiona od razu czuła antypatię.
- Przyszłam w odwiedziny do Draco Malfoy'a - powiedziała stanowczo. Blondynka dziwnie jej się przyglądała. Chwilę później jej wzrok powędrował na gazetę. Znów spojrzała na Hermionę, a jej oczy poszerzyły się do rozmiaru kół w rowerze. Zniecierpliwiona Hermiona spoglądała na nią bez słowa, ale w końcu nie wytrzymała - czy coś się stało? - blondynka nie odpowiedziała. Podsunęła jej pod nos najnowsze wydanie amerykańskiego 'Vogue', gdzie dziewczyna rozpoznała siebie na okładce.
- To ty, prawda? - spytała z niedowierzaniem.
- Tak, to ja. Czy jest pan Malfoy?
- Jeszcze nie, ale proszę poczekać w gabinecie. Za moment powinien być.
- Dziękuję - uśmiechnęła się i weszła do jego biura. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Nie było nadzwyczajne. Utrzymane w jasnych barwach. Na jego środku stało szklane biurko, a za oknem rozpościerał się widok na miasto. W rogu dostrzegła małą kanapę, na której postanowiła usiąść. Nieopacznie strąciła plik gazet ułożonych na stoliczku do kawy. Podniosła jedną z nich i spojrzała na okładkę, z której do niej uśmiechała się jej własna postać. Spojrzała na kolejną i znów to samo. Przejrzała pozostałe i nie mogła uwierzyć. Miał wszystkie czasopisma, w których się pojawiła w ciągu ostatnich lat. Każdy jeden numer. Usłyszała odgłos otwieranych drzwi. Spojrzała przed siebie. W progu stał Malfoy zszokowany widokiem. Nie spodziewał się jej. Nie wiedział, że była w mieście.
- Hermiona? - spytał jakby nie wierzył w to, co widzi.
- Jak mogłeś? - rzuciła w niego jedną z gazet. Była wściekła. Już nie na siebie, a na niego. Już wiedziała, że nie chciał odchodzić, a jednak ją zostawił.
- Przecież mi kazałaś - zrobił krok w jej stronę. Nie chciał jej wypłoszyć. Była tutaj, co oznaczało, że nie zapomniała.
- Chciałeś tego? - spytała drżącym głosem.
- Nie - odpowiedział zgodnie z prawdą. Objął ją swoimi ramionami. Nie chciał nigdy więcej jej opuszczać. Była tutaj. Miał ją przy sobie. Znów była tylko jego.
- Więc dlaczego? - spytała łkając w jego koszulę
- Byłem głupi. Przepraszam - szepnął upajając się zapachem jej szamponu, który tak uwielbiał.
- Przepraszam, że pozwoliłam ci odejść - spojrzała mu w oczy - więcej tego nie zrobię - wspięła się na palce i musnęła jego usta swoimi wargami. Odwzajemnił pocałunek. Ich serca wypełniało szczęście. Znów byli tylko dla siebie. Po prawie czterech latach rozłąki los znów postawił ich na wspólnej ścieżce biegnącej ku przyszłości. Tym razem jednak nie pozwolą się rozdzielić.

18 komentarzy:

  1. Oooo jak słodko ^^ ehhh super,pięknie i wgl ooooo <3 nie wiem co powiedzieć :D cieszę się z takiego zakończenia :) mam nadzieje ze szybko dodasz coś nowego :D Pozdrawiam,Lili :) ron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne zakończenie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe zakończenie :-)

    Czekam na coś nowego !!!

    mojeminiopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam te słodkie, szczęśliwe zakończenia.:D Chociaż jak dla mnie mogłabyś napisać trochę dłuższy happy end.;p
    To opowiadanie jest jednym z moich ulubionych Dramione, więc chcę ci za nie serdecznie podziękować. DZIĘKUJĘ :*
    Szkoda, że to już koniec, jednak liczę na to, że to nie jest twój koniec z blogowaniem i wrócisz do nas z jakąś nową historią, którą pokochają czytelnicy. Ja na pewno będę czekać.:d
    No cóż, nie rozpisuję się więcej.
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy czytałam pierwszą Twoją notkę - wiedzialam, ze to będzie coś wspaniałego i nie myliłam się. To opowiadanie naprawdę było ..co ja gadam ! JEST świetnie ! Mam nadzieję, ze to nie koniec z DRAMIONE i napiszesz coś jeszcze, bo masz do tego talent i chciałabym przeczytać coś jeszcze Twojego autorstwa powiązanego z Draco i Hermioną . Czekam i pozdrawiam . :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku. Jakie piękne i cudowne zakończenie. Osobiście jestem fanką szczęśliwych zakończeń dlatego wierzyłam, że i ta historia zakończy się szczęśliwie. Bardzo lubię czytać Twoje opowiadania i miniaturki, bo są bardzo przyjemne dla serca i duszy. Cieszę się, że piszesz i tworzysz, bo jest to bardzo miła odskocznia od szarości dnia codziennego.
    Z niecierpliwością czekam na nowy wpis. Może jakaś miła miniaturka? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No tak, epilog był w piątek, ale mądra ja widzę go dopiero dzisiaj! Oczywiście, ze czytałam wczesniejszcze notki, ale wybacz, ze nie zostawialam żadnego komentarza. Chciałam poczekać do epilogu. A wiec tak. Wszystko kiedyś się kończy, bla, bla, bla... co nie?! No właśnie, ale nie chciałam by kończyło sie to opowiadanie. Uważam, ze ta historia jest ciekawsza i hmm, bardziej dojrzalsza od tej pierwszej. Z tamtej zapamiętałam tylko urocze reniferki, co nie oznacza, ze historia nie była fajna bo była świetna ( nie wiem czy rozumiesz moj tok myślenia, ale to szczegół). Mysle, ze ta historia zapadnie mi w pamięć na długo . Całe opowiadanie czytało mi sie lekko, przyjemnie i w ogóle bezproblemowo :)
    Ja jako czytelnik dziękuję, że stworzyłaś tę historię, każde słowo w niej zawarte było warte przeczytania...
    'Ellie

    OdpowiedzUsuń
  8. aa epilog na podstawie fabuły z mojego ulubionego filmu, Paradise Kiss :) świetne opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  9. hmmm przeczytałam wszystkie da opowiadania i w sumie to jest lepszeod tego pierwszego fajnie sie czytało :) twojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  10. Jako, że leżę chora w łóżku i nie mam co robić, zaczęłam czytać Twoje opowiadanie. Nie miałam ani głowy, ani siły, żeby komentować każdy rozdział, przepraszam. Teraz już czuję się lepiej i mogę wyrazić swoją opinię.
    Dawno nie płakałam, przy jakimkolwiek opowiadaniu. Twoje mnie bardzo wzruszyło, a już najbardziej, kiedy Draco odchodził. Bałam się, że nie będzie happy endu, ale to by było zbyt brutalne. Dzięki bogu skończyło się dobrze :)
    Uwielbiam złożone opowiadania, w których jest dużo emocji - Twoje zdecydowanie takie było. Podobało mi się w sumie wszystko. Świetne opowiadanie, pewnie jesteś z niego dumna :)
    Przeczytałam już 2 miniaturki i mam zaraz zamiar zabrać się za kolejne.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hmmm...
    Przeczytałam to opowiadanie i Twoje opowiadanie mnie wzruszyło. Jest ciekawsze i jakby w pewnym sensie dojrzalsze od pierwszego.
    PS. Zapraszam do mnie: http://milosc-nie-wybiera-wybiera-nienawisc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak to czytałam to płakałam, nawet nie wiem dlaczego, łatwo się wzruszam ;) Ale Twój blog jest wspaniały! Czytałam dużo blogów o Dramione, a ten jest zdecydowanie najlepszy! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. wspaniale opowiadanie, pochlonelam go w jeden dzien, ale warto bylo sie zatracic w czytaniu, piszesz na prawde dobrze, a fabula tez byla ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspaniała historia. Czytało mi się ją wspaniale, mimo iż momentami była dość przygnębiająca. Hermiona została bardzo mocno doświadczona przez życie i cieszę się, że zostało jej to wynagrodzone. Oboje z Draconem zasłużyli sobie na szczęście. Chylę czoła nad tą historią.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo fajna historia :)
    Jednak jedna rzecz mi się nie zgadza bo lot do NY z Paryża w 3h (a nawet krócej) to trochę mało prawdopodobne xD

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy