niedziela, 11 sierpnia 2013

Dziewiętnasty

Show must go on!



Weszła po schodach na górę. Cały czas czuła na sobie oddech Malfoya, który dzielnie podążał za nią. Dotknęła dłonią klamki, ale coś uniemożliwiło jej popchnięcie drzwi.
- Co ty robisz? - syknęła cicho. Nie chciała wzbudzać zainteresowania pozostałych przybyszy.
- Nie ta sypialnia kwiatuszku - uśmiechnął się kpiąco. Ona naprawdę myślała, że pozwoli jej spać w osobnym pokoju?
- Dlaczego nie? - patrzyła na niego zdziwionym wzrokiem.
- Ponieważ to jest sypialnia dla gości. Ty nie jesteś tutaj w charakterze gościa - patrzył na nią. Na jej każdy najdrobniejszy ruch. Wypatrywał każdej jej reakcji.
- Zapomniałam. Jestem tutaj z całkowitego przymusu - spojrzała mu w oczu chcąc doszukać się niemego pozwolenia, ale wiedziała, że go nie zobaczy. Nie u niego. On zawsze dostawał to, czego chce.
- Jako moja dziewczyna będziesz musiała spędzić ten tydzień w mojej sypialni - zaakcentował ostatnie słowa, a jej uwagę puścił mimo uszu. Pociągnął ją do drzwi na samym końcu korytarza. Otworzył je i puścił ją przodem. Weszła do środka i zaniemówiła. Nie była w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Zamurowało ją kompletnie. Na usta cisnęło się jedno z wielu przekleństw, ale stłumiła w sobie chęć wypowiedzenia go. Nie miała ochoty słuchać kąśliwych uwag blondyna. Pokój był ogromny, z wyjściem na balkon. Na środku stało wielkie łóżko w kolorze ciemnego brązu. Zaraz za nim była łazienka, którą oddzielała ścianka zrobiona z luster. W centrum łazienki stała ogromna, okrągła marmurowa wanna wypełniona wodą. Tuż za łóżkiem była drewniana szafka, na której umieszczona była marmurowa płyta i dwie okrągłe umywalki z tego samego kamienia. Pokierowała swoje kroki do łazienki i znów nie wiedziała, co powiedzieć. W miejscu gdzie kończyła się podłoga zaczynał się małych rozmiarów basen, nad którym wisiały kolorowe lampki, które rozświetlały nocne niebo. Zaraz za basenem ułożony był mały podest, na którym stały dwa leżaki. Wszystko to otoczone było murem. Niewidoczne dla ludzi z zewnątrz. Ale czegóż mogła się spodziewać? Życie przepełnione przepychem to był właśnie cały arystokrata. Wróciła do pokoju i usiadła na łóżku. Blondyn stał przy małej szafce, a w dłoni trzymał szklankę wypełnioną bursztynowym płynem.
- Nie powinieneś więcej pić - skomentowała podchodząc do niego. Spojrzała mu w oczy i delikatnie wysunęła szklane naczynie z jego dłoni. Nie protestował.
- Jak wrażenia? - szepnął.
- Może być - delikatnie się uśmiechnęła. I tak wiedział jakie wrażenie to na niej wywarło. Wiedział, że nie przywykła do takich miejsc. Przemknęło mu przez myśl, że mógłby ją przyzwyczaić gdyby tylko chciała. Wiedział, że nigdy nie będzie. Nie z nim obok siebie.
- Powiesz mi dlaczego moja obecność tutaj była taka ważna? - spytała odchodząc od niego i siadając z powrotem na materacu.
- Granger, Granger czy ty zawsze musisz zadawać tyle pytań? - oparł się o barek i bacznie jej przyglądał.
- Muszę. Taka już jestem - posłała mu jeden ze swoich czarujących uśmiechów.
- Czy ty właśnie starasz się mnie uwieść? - zażartował.
- Możliwe - ona także żartowała. Nie starała się. Nie miałaby na to szans.
- Zaufaj mi po prostu i nie pytaj więcej. Ciesz się wakacjami.
- Tobie nie można ufać Malfoy. Wakacje z tobą? Niczego bardziej nie pragnę! - zakpiła, ale prawda była inna. W tej chwili to on był dla niej wszystkim. Jedyną jej podporą. Jedynym łącznikiem z rzeczywistym światem. To jego obecność wciąż trzymała ją przy życiu.
- Marc jest moich kontrahentem. Jest na zabój zakochany w swojej żonie. Nie spodobałby mu się fakt, że nie posiadam swojej wybranki - wyznał szczerze. Wiedział, że ukrywanie prawdy na nic się nie zda.
- Dlaczego akurat ja? - spytała.
- Spodobasz mu się - to nie było prawdziwe. Podobała się jemu. Ten wyjazd był częścią planu, który skrupulatnie realizował. Wiedział jaki musi być jego wynik i wiedział, że taki będzie. Nawet jeżeli trzeba będzie coś zmodyfikować.
- Chcę wiedzieć jakie interesy z nim prowadzisz - rzekła hardo. Musiała wiedzieć jak ważna to jest sprawa. Musiała włożyć w to całą siebie. Nie mogła tego zepsuć. Choć sprawa udawania dziewczyny ślizgona jej się nie podobała, musiała się postarać za wszelką cenę. Skoro to właśnie ją wybrał - musiała. Jakby nie patrzeć załatwił jej także dwa tygodnie wolnego. Musiała wykorzystać ten czas. Musiała na nowo odbudować siebie. Kate zniszczyła ją od środka, ale nadszedł czas aby, to ona stała się silniejsza.
- Chcę postawić hotel na jednej z greckich wysp - podszedł do niej i podniósł lekko jej podbródek, aby zajrzeć w jej orzechowe tęczówki - to jest ważne. Proszę nie zepsuj tego. Wiem, że będzie ciężko, ale damy radę. Wierzę w ciebie. Wierzę w nas.
- Wiem Malfoy. Nie zepsuję. Obiecuję - na jego twarzy pojawił się uśmiech, ale taki prawdziwy i szczery. Wiedział, że może na nią liczyć - ale przecież dopiero co zacząłeś budowę hotelu na Hawajach.
- Hotel jest w połowie ukończony. Czas zabrać się za kolejny - odsunął się od niej, ale wciąż ją obserwował.
- Liczy się tylko władza i potęga, co? - wiedziała, że ugodziła w jego czuły punkt.
- Dokładnie Granger. Tylko to się w życiu liczy. A teraz się wykąp. Wrócę za jakieś pół godziny - wyszedł. Tak po prostu ją zostawił. Wiedziała, że się zmienił. Był zupełnie inny. Nie czekając ani chwili dłużej, poszła do łazienki. Zrzuciła z siebie ubrania i zanurzyła się w wodzie. Pogrążyła się w swoich myślach. Przymknęła powieki i odpłynęła. Musiała się uspokoić. Wszystko przemyśleć. Mimo wszystko była wdzięczna za to, co Malfoy dla niej robił. Wiedziała, że próbuje oczyścić własne sumienie, ale to jej nie przeszkadzało. Cieszyła się, że był. W tym czasie Dracon zszedł na dół. Usiadł za stołkiem barowym w kuchni i spoglądał w szklankę, w której znajdował się sok pomarańczowy. Musiał pomyśleć. Przeanalizować wszystko. Tylko czy nie było już na to trochę za późno?
Nie ma czasu na przemyślenia kiedy machina zmian ruszyła. Teraz było już za późno by się wycofać. Za dużo się zmieniło. Nie ma szans na ucieczkę. Czy gdyby mógł cofnąć czas zmieniłby cokolwiek? Zdecydowanie nie. Taki obrót spraw mu się podobał. Taki był jego cel.
- Draco, dlaczego nie śpisz? - ujrzał czarne włosy swojego przyjaciela. Na śmierć zapomniał, że nie zdążył się z nim przywitać zaraz po przyjeździe.
- Marc przepraszam, że was nie powitałem, ale miałem pewne komplikacje - uśmiechnął się szczerze.
- Nic się nie stało. Porozmawiamy jutro. Koniecznie muszę poznać dziewczynę, która skradła twoje serce. Musi być wyjątkowa.
- Uwierz mi, że właśnie taka jest.
- Wierzę. Dobranoc - porwał szklankę z wodą i udał się z powrotem na górę pozostawiając blondyna samego z własnymi myślami. On także nie czekając dłużej udał się do sypialni. Niczym się nie przejmując wszedł do środka. Widok jaki tam zastał wydał mu się nie lada ciekawy. Otóż na środku pokoju stała Hermiona, odziana jedynie w biały puchowy ręcznik i wyrzucała wszystkie rzeczy z torby.
- Możesz mi powiedzieć czego szukasz? - spytał, a na jego twarzy znów pojawił się ten jego kpiący uśmiech. Odwróciła się gwałtownie i zmroziła go wzrokiem.
- A możesz mi powiedzieć dlaczego nie zapakowałeś żadnej piżamy?
- Przecież zabrałem - podszedł do walizki i przez chwilę w niej grzebał - o tutaj jest - powiedział tryumfalnie rzucając w nią kawałkiem czarnego materiału.
- Chyba żartujesz! - krzyknęła.
- Dlaczego?
- Przecież to nie jest piżama! - oburzona udała się do łazienki i wciągnęła na siebie koszulkę, która ledwo zasłaniała jej biust i pupę. Wróciła do pokoju i czym prędzej wśliznęła się pod kołdrę.
- To był zdecydowanie dobry wybór z mojej strony - usłyszała tylko po czym chłopak wszedł pod prysznic. Zamknęła oczy i starała się zasnąć, ale nie mogła. W jej głowie krążyło zbyt wiele myśli, które nawet na chwilę nie chciały jej opuścić. Po chwili szum wody ustał i usłyszała, że otwierają się drzwiczki kabiny. Parę minut później poczuła, że łóżko się ugina.
- Co ty robisz? - krzyknęła oburzona kiedy spostrzegła, że Malfoy kładzie się obok  niej.
- Zamierzam pójść spać - spojrzał na nią jak na kretynkę.
- Ale chyba nie tutaj - fuknęła na niego.
- A niby gdzie? Chciałbym ci przypomnieć iż to jest moja sypialnia, a także moje łóżko.
- Dobrze więc. Śpię na podłodze - już zamierzała wstać, ale poczuła jak chwyta ją za nadgarstek.
- Przecież powiedziałem, że nie dotknę cię nawet palcem więc śpij spokojnie. Chociaż nie powiem w tej kusej koszulce wyglądasz baaardzo seksownie - droczył się z nią. Wiedział, że nic jej nie zrobi. Pocałował ją w policzek i odwrócił się na drugi bok - dobranoc Granger.
- Dobranoc - bąknęła i zamknęła oczy.




~*~



Obudziła się kiedy promienie słońca oświetlały jej twarz. Uchyliła powieki i spojrzała w lewą stronę. Niestety miejsce obok niej było puste. Wysunęła się spod okrycia i podeszła do drzwi. Kiedy je uchyliła do jej nosa dotarł przyjemny zapach świeżo mielonej kawy. Zeszła po schodach w dół.
- Dzień dobry kochanie - krzyknął uradowany Malfoy. W jej stronę zwróciły się cztery pary oczu - dobrze, że wstałaś. Niedługo będzie śniadanie. Siadaj - wskazał jej miejsce pomiędzy Claire i druga dziewczyną, której jeszcze nie poznała. Domyślała się, że musiała być to Kath. Była niesamowicie piękną kobietą. Długie kruczoczarne włosy opadały kaskadą na jej ramiona, a błękitne oczy spoglądały na nią z radością. Była niesamowita. Wyglądała jak nierealna zjawa ze swoją alabastrowo białą cerą. Zajęła wskazane przez siebie miejsce.
- Poznajcie Hermionę - kiwnął do mężczyzny o czarnych włosach.
- Jestem Katherine, ale mów mi Kath - dziewczyna podała jej dłoń i uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Hermiona, ale dla przyjaciół Hermi - ona także posłała jej delikatny uśmiech.
- Dobrze moi drodzy. Zapraszam do jadalni. Zaraz podam śniadanie. Kochanie pomożesz? - poderwała się z krzesła by pomóc, a wszyscy udali się do pokoju jadalnianego.
- Malfoy naprawdę myślisz, że oni 'to' kupią? - spytała podnosząc talerze.
- Oczywiście. Bądź sobą, tylko trochę mniej irytującą - chwycił paterę z usmażoną przez siebie jajecznicą i ruszył w stronę głosów. Hermiona szła posłusznie za nim. Nie znała posiadłości. Zasiadła za stołem wśród całkowicie obcych sobie ludzi. Czuła się nieswojo. Znacznie łatwiej byłoby gdyby mogła być po prostu sobą.
- Hermiona. Koniecznie musisz nam opowiedzieć jak poznałaś Draco - usłyszała tuż koło siebie, kiedy wszyscy skończyli jeść. To było pytanie, którego obawiała się najbardziej. Pytanie, które wiedziała, że padnie, a mimo to nie przygotowała na nie odpowiedzi.
- Ja myślę, że to nie jest żadna nadzwyczajna historia - uciął krótko blondyn widząc przerażenie w oczach Granger.
- Wręcz przeciwnie Draco - do rozmowy wtrącił się Marc - w końcu to Hermiona Grnager. Najlepsza przyjaciółka Pottera i Wesleya. To będzie fascynująca historia. Opowiedz nam - posłał dziewczynie ciepły uśmiech.
- Dobrze. Zacznę od początku. Jak wiecie znamy się z Hogwartu. Prawda jest taka, że nie od początku nasza sytuacja była idealna. Prawdę mówiąc nie pałaliśmy do siebie największą sympatią. Uwielbialiśmy się kłócić na szkolnych korytarzach. Zazwyczaj padały jakieś obelgi. Uwielbiał nazywać mnie przebrzydłą kujonicą albo 'panną ja wiem wszystko' - przerwała na chwilę przypominając sobie tamte chwile. Wcale nie były miłe. Pominęła jedno z jego ulubionych przezwisk. Pominęła słowo, którym zadręczał ją  sześć lat w szkole.
- Tak, a ona najbardziej lubiła mnie nazywać arystokrackim dupkiem albo tchórzofretką - znów wtrącił się do rozmowy. Doskonale pamiętał tamte czasy. W duchu dziękował także, że nie wspomniała iż uwielbiał ją nazywać szlamą.
- Właśnie - uśmiechnęła się sztucznie - wracając jednak do naszej historii. Nic nie wskazywało na poprawę naszych stosunków. Byliśmy zupełnie różni. Nic nas nie łączyło. Na dodatek należeliśmy do dwóch nienawidzących się od lat domów. Wszystko zmieniło się na balu w ostatniej klasie. Panowała tam naprawdę magiczna atmosfera i to chyba tak na nas zadziałało - zaśmiała się. Wciąż w głowie odtwarzał jak na taśmie jej obraz z tamtego wieczora. Zapomniał o tym na parę lat, ale spotkanie z nią mu o tym przypomniało. Wyglądała wtedy zjawiskowo. Już wtedy była piękna. Teraz było jeszcze lepiej. O ile w ogóle to możliwe.
- Przeprosił mnie za wszystko. Nawiązaliśmy nić porozumienia. Po pewnym czasie zaczęliśmy się potajemnie spotykać, niby to przypadkiem w bibliotece czy w innych miejscach mniej widocznych. Tak zaczął się nasz romans, który jednak z czasem osłabł. Przerodził się w tęskne spojrzenia na korytarzach, delikatne muśnięcia dłoni podczas przerw. Nadszedł koniec roku i ostateczna wojna. Wtedy nikt nie myślał o niczym innym jak o własnym życiu. Przeżyliśmy i ukończyliśmy szkołę. Wtedy myślałam, że nasze drogi się rozejdą na zawsze. Byliśmy z dwóch różnych światów. Pamiętam to do dzisiaj. Staliśmy wtedy na peronie. Dopiero co przyjechaliśmy do Londynu po zakończeniu. Dostrzegł mnie w tłumie. Nie przejmując się niczym podbiegł do mnie i po raz pierwszy wyszeptał, że mnie kocha. Obiecał, że gdy wszystko przycichnie i się ustatkuje, to się do mnie odezwie i będziemy razem już na zawsze. Moje serce przepełniała wtedy radość i szczęście. Nie wierzyłam w to wszystko. Czekałam. Mijały dni, tygodnie i miesiące. Zaczynałam tracić nadzieję na to, że się odezwie. Wtedy niespodziewanie pojawił się któregoś zimowego wieczora przed moimi drzwiami z czerwoną różą - znakiem charakterystycznym dla jego rodziny jak wiecie. Wręczył mi ją oznajmiając, że jego serce należy do mnie. Tak to wszystko się zaczęło. Po raz kolejny potajemne spotkania i listy. Później zamieszkaliśmy razem we Francji. Nie mamy zbyt wiele czasu dla siebie gdyż Draco ciągle pracuje, ale mi to nie przeszkadza. Wiem, że mnie kocha i wiem, że to z nim chcę spędzić resztę mojego życia - zakończyła robiąc głęboki wdech. Spojrzała na Malfoya, na którego twarzy malował się szok i zdziwienie. Nie spodziewał się, że jest aż tak dobrą aktorką. Umiejętnie pokierowała niektórymi faktami, robiąc z tego naprawdę dobrą historię miłosną.
- Mówiłem, że to będzie wspaniała historia - uśmiechnął się Marc - Hermiono sam nie wiem jak udało ci się sprawić, że ten arystokrata kogoś pokochał. Od zawsze wiedziałem, że jesteś wyjątkową osobą, ale teraz już mam na to dowody.
- Cieszę się, że tak uważasz - wstała od stołu i zaczęła zbierać puste już talerze.
- Pomogę ci - znienacka zaoferował się Blaise, który do tej pory w ogóle nie dawał znaku życia. Przez cały czas zerkał tylko niepewnie na dziewczynę i swojego przyjaciela, a wraz z każdym jej słowem, jego oczy powiększały swoje rozmiary. Nie wierzył, że Malfoyowi udało się ją nakłonić do swojego pomysłu. Co więcej musiał przyznać, że grała naprawdę świetnie. Udał się za nią do kuchni i powkładał resztę naczyń do zmywarki.
- Dziękuję - spojrzał na nią i musiał przyznać, że się zmieniła. Nie widział w niej już tej dawnej kujonki, którą tak lubili drażnić w szkole.
- Granger muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Gdybym was nie znał pomyślałbym, że ta historia jest prawdziwa. Skąd w ogóle wiedziałaś o róży Malfoyów? - spytał świdrując ją spojrzeniem.
- Bo ją dostałam - oparła dłonie na blacie i spoglądała śmiało w jego oczy.
- Nie wierzę. Nie mogłaś. Kiedy? - był naprawdę zaskoczony.
- Jeszcze w szkole. Na balu w ostatniej klasie. Czyżby kumpel ci się nie pochwalił? - spytała z ironią. Wiedziała, że nie. Pewnie sam chciał wymazać tamto wspomnienie z pamięci. Pewnie nie chciał pamiętać faktu, że ją wtedy pocałował. Pewnie żałował tego.
- Niby czym? - nie wiedział, o co chodzi i co o tym wszystkim sądzić. Już wiedział, że sprawa z dziewczyną ma głębsze podłoże niż wydawało mu się to jeszcze wczorajszego wieczora.
- Widać Blaise, że nie wiesz wszystkiego. Wtedy gdy był idealnym śmierciożercą, całował się ze szlamą. Zaskoczony? - musiał przyznać, że wmurowało go w ziemię. Nie spodziewałby się tego po nim. Nie wierzył w jej słowa.
- Niemożliwe - szepnął nie wierząc w to wszystko. To nie było normalne.
- A jednak. A ta róża aktualnie została magicznym wisiorkiem, który w tej chwili jak widzisz znajduje się tutaj - wskazała palcem na zawieszkę na jej szyi - a teraz wybacz, ale chciałabym się ubrać.
- Ale.... - nie mógł wydobyć z siebie żadnego słowa, a ona na to nie czekała. Wyminęła go i udała się z powrotem do jadalni.


***


Wracam, aby dokończyć publikację opowiadania. Od dziś dostępny jest także mój chomik, z którego można pobrać wcześniejsze opowiadanie i miniaturki. Są tam także moje prace z początku blogowania. Dla ciekawskich, którzy chcą zobaczyć jak ewoluował mój styl.

5 komentarzy:

  1. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem improwizacji Hermiony.:) Nie spodziewałam się tego po niej. W ogóle ta historia jest intrygująca, więc z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.:)

    zapraszam do mnie:
    www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
    komentarze mile widziane.:)

    pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm, ciekawie. Ogólnie zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem, bardzo mi się spodobał :D

    Zapraszam do mnie na http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Co za cudowny rozdział! Genialna historia opowiedziana przez Hermionę. Nie mogę się doczekać kiedy poznamy prawdziwą wersję bez dodatkowych ozdobników żeby przypodobać się znajomym Draco. Z wielką niecierpliwością czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wielkie brawa dla mojej spostrzegawczości, po prostu owacje na stojąco. Nie wiem, co napisać. Nie potrafisz pisac złych rozdziałów.
    'Ellie

    OdpowiedzUsuń
  5. The Wizard of Oz Casino Review and Bonus Codes - JtmHub
    The Wizard of Oz Casino is one of 구미 출장안마 the most trusted online 원주 출장마사지 casinos, with a 전라북도 출장마사지 long 안성 출장안마 history of providing trusted, reputable casino & bonus codes 원주 출장안마 to

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy