sobota, 17 sierpnia 2013

Dwudziesty

I don't believe in fairytales,
 but I believe in you and me. 
Take me in Wonderland.


Obudziła się i starała się rozciągnąć mięśnie. Zerknęła na zegarek i z przerażeniem stwierdziła, że jest już prawie południe. Wyskoczyła z łóżka i popędziła pod prysznic. Głowa ją niemiłosiernie bolała. No tak. Wczorajszy wieczór należał do jednych z tych najbardziej alkoholowych w jej życiu. Już wiedziała, że greckie wieczory nie są dla niej. Cóż z tego, że wino było rozcieńczane? Widocznie wlała go w siebie tyle, że odczuwała tego bolesne skutki dnia dzisiejszego. Mimo wszystko impreza była naprawdę niesamowita. Na kilka naprawdę długich godzin zapomniała, co tutaj robi i kim jest. Zapomniała kto ją otacza i dała się porwać w wir tańca. Zorba była fantastyczna. Już wiedziała, że to będzie jeden z lepszych wieczorów jej życia. Odkręciła kurek z zimną wodą i pozwoliła kropelkom spływać po jej ciele.  Dało jej to chwilę ulgi i odprężenia, jednak gdy tylko zakręciła kran, ból znów powrócił. Owinęła się ręcznikiem i wróciła do sypialni. W walizce odszukała krótkie brzoskwiniowe spodenki ledwo zasłaniające tyłek i biały top na ramiączkach. Uśmiechnęła się pod nosem. Nie wiedziała, że chodzenie w takich ciuchach może sprawiać przyjemność. Zeszła na dół i skierowała się do kuchni. Zastanawiała ją ogromna cisza panująca w domu. Wyjęła sok z lodówki i wlała go do szklanki. Wypiła wszystko jednym haustem.
- O, widzę Granger męczy cię kac - posłał jej jeden ze swoich ironicznych uśmiechów.
- A żebyś wiedział - nie miała ochoty na droczenie się z nim, nie kiedy pękała jej głowa. Z głośnym westchnięciem usiadła na krześle.
- Łap - rzucił w jej kierunku małym flakonikiem z jakimś płynem w środku - to ci pomoże natychmiast.
- Dziękuję - odkorkowała buteleczkę i wlała zawartość do ust. Miał rację. Podziałało natychmiast. Ból ustąpił i czuła się jak nowo narodzona.
- Kupiłem pączki z czekoladą, chcesz? - spytał łagodnie.
- Chętnie. Uwielbiam pączki - uśmiechnęła się szeroko. Usiadł obok niej i zaczęli jeść - a gdzie w ogóle się wszyscy podziali? - spytała z pełną buzią.
- Poszli pozwiedzać miasteczko. Powiedzieli, że wrócą na kolację.
- A my dlaczego zostaliśmy? - myślała, że skoro już tutaj są, to wszystko będą robić razem z jego przyjaciółmi. Ona sama zresztą nie zwiedziła miasta, choć była tutaj już cztery dni.
- Powiedziałem, że źle się czujesz i muszę się tobą zająć. Dadzą sobie radę. Blaise zna to miejsce prawie tak dobrze, jak ja.
- Aha - przełknęła ostatni kęs - dziękuję za śniadanie. Naprawdę niesamowite są te ich wypieki. Będzie mi tego brakować.
- A czegoś jeszcze będzie? - spytał z cwanym uśmieszkiem na twarzy.
- Słońca, morza i piasku. Chyba wszystkiego - odpowiedziała szczerze. Ostatnie ich rozmowy były naprawdę szczere i ubrane w sporą dozę uczuć.
- Zapomniałaś dodać, że będzie ci brakować kąpieli w basenie znienacka - podszedł do niej na dość bliską odległość, a ona nie bardzo rozumiała, o co chodzi.
- O czym ty mówisz? - nie zdążyła nic więcej powiedzieć. Blondyn podniósł ją i wyniósł przed dom. Z głośnym piskiem wylądowała w basenie - Malfoy! Zabiję cię obślizła tchórzofretko! - krzyknęła wycierając wodę z oczu.
- Widzę, że wracamy do starych przezwisk, Granger. A byliśmy na takiej dobrej drodze - uśmiechnął się i podał jej rękę. Ona jednak korzystając z okazji pociągnęła go tak, że wylądował tuż obok niej. Spojrzał na nią groźnym wzrokiem i poprzysiągł zemstę. Tymczasem zanurzył rękę pod wodą i ochlapał nią dziewczynę. Tak zaczęła się bitwa w basenie. Paręnaście minut później oboje całkowicie przemoczeni i zmęczeni wyszli na brzeg. Hermiona usiadła na leżaku w samym słońcu aby wyschnąć. Chłopak wolał jednak zacienione miejsce więc wybrał leżak pod parasolem.
- Granger nie sądziłem, że to wszystko tak dobrze nam pójdzie - posłał jej łagodny uśmiech.
- Ja także. Nie sądziłam, że w ogóle możesz być człowiekiem - zaśmiała się pod nosem. To stwierdzenie kiedyś byłoby dla niej całkowicie niedorzeczne, ale dzisiaj taka właśnie była prawda. Malfoy był człowiekiem i to całkiem do rzeczy. Musiała przyznać, że lubiła z nim spędzać czas. Nie chciała wracać do swojej samotnej rzeczywistości. Tutaj było jej dobrze.
- Na szczęście jeszcze tylko trzy dni i każde z nas wróci do swojej codzienności - spojrzał na nią tak, by mógł dostrzec jej reakcję. Nie chciał wyjeżdżać. Chciał mieć ją przy sobie. Była fantastyczną kobietą, którą z każdym dniem darzył coraz większą sympatią. Gdyby nie ich przeszłość, pomyślałby, że ten tydzień będzie początkiem pięknego romansu albo chociaż przyjaźni. To było nierealne. O tym co było, nie da się zapomnieć.
- Nie masz pojęcia jak się cieszę, że w końcu się od ciebie uwolnię - w jej oczach jednak czaił się smutek, który całkowicie zaprzeczał tym słowom. Widział to i niesamowicie go to cieszyło. Wiedział już, że ich uczucia względem siebie są podobne.
- Naprawdę tego chcesz? - spytał szczerze. Znów postawił wszystko na jedną kartę. Spojrzała w jego oczy i przeraziła się. Jego codzienna maska zniknęła całkowicie. Były zwierciadłem.
- Nie - odpowiedziała. Nie wiedziała czy dobrze zrobiła. Teraz nie było już powrotu. Nie cofnie czasu.
- Więc nie wracajmy - odparł uśmiechając się.
- Nie możemy. Ja nie mogę tak po prostu rzucić Helen w cholerę - jej mina sposępniała. Od dawna marzyła by się wyrwać z 'Rose Noir', ale to nie było możliwe. Nie dla niej. Nie w tym życiu.
- Dlaczego nie, Hermiono? - po raz pierwszy od dawna z jego ust padło jej imię.
- Po prostu nie możemy - patrzyła na niego cały czas. Ani na moment nie oderwała wzroku od jego twarzy.
- A gdybym powiedział, że znam sposób, aby zostawić to, co było za nami? - miał plan. Zresztą on już i tak zrobił swoje. Tylko nie mógł jej o tym powiedzieć. Jeszcze nie dzisiaj. Nie teraz.
- Byłoby cudownie, ale to niemożliwe - jej nadzieja na zmianę obecnego położenia już dawno umarła. Taka była prawda. Już dawno przestała marzyć, że się stamtąd wyrwie. To była jej teraźniejszość i przyszłość. Pogodziła się z tym.
- Jeszcze się przekonamy - mruknął bardziej do siebie niż do niej.
- Mówiłeś coś?
- Że jestem głodny - bąknął i podniósł się z leżaka - uczynisz mi ten zaszczyt i ugotujesz coś ze mną? - podał jej rękę, a ona ją chwyciła i udała się z nim do kuchni. To był naprawdę przełomowy moment ich znajomości. Jeden z nielicznych, w którym przestali udawać, w którym nic poza nimi nie miało znaczenia.


~*~


- Mmm, co tak smakowicie pachnie? - blondynka wpadła do kuchni z ogromnym uśmiechem na ustach, a za nią wtoczyły się jeszcze trzy osoby. Jednak zamilkła gdy zobaczyła dwie postaci całkowicie umorusane mąką, ale śmiejące się do rozpuku.
- Świetnie, że jesteście. Właśnie skończyliśmy obiad - ledwo wybąkał Malfoy. Nie potrafił się opanować. Musiał przyznać, że takie obiady mógłby gotować zawsze i nawet nie przeszkadzało mu, że był całkowicie biały.
- Herm jak się czujesz? - Kath spojrzała na nią z troską, ale ona też się uśmiechała. Wyglądali naprawdę komicznie. Naprawdę ją polubiła. Zresztą czuła, że po tym tygodniu będą się częściej widywać.
- Znacznie lepiej. Wszystko dzięki Draco. On działa na mnie uzdrawiająco - w tym zdaniu kryła się duża doza prawdy. Między innymi to dzięki niemu postanowiła coś ze sobą zrobić. Dzięki niemu odnalazła wewnętrzną siłę.
- To fantastycznie - krzyknęła uradowana blondynka - będziemy mogły wybrać się na plażę. Przyda nam się słońce i babskie ploteczki - puściła oko Blaise'owi. Ona także musiała już zacząć wcielać plan w życie. Wiedziała jak ważne było to dla Draco.
- Ja pójdę się przebrać i za moment widzimy się w jadalni - zrzuciła z siebie fartuch i odłożyła go na blat. Wyminęła wszystkich zebranych ludzi i podążyła w stronę klatki schodowej. Z dala dobiegały ją głosy roześmianej grupki, ale ona nie o tym teraz myślała. W jej głowie wciąż echem odbijały się słowa blondyna: A gdybym powiedział, że znam sposób aby zostawić to, co było za nami? Byłoby naprawdę cudownie, ale ona nie mogła. Jej życiem rządziła Helen i 'Rose Noir'. Ona nie miała na nie wpływu. Po jej policzku spłynęła jedna łza, ale szybko ją otarła. Nie mogła sobie pozwolić na okazanie uczuć. Nie tutaj. Nie wśród obcych jej ludzi. Ta gra już pomału dobiega końca. Wiedziała o tym. Już niedługo oboje powrócą do swoich codziennych zajęć i zapomną o tym wszystkim. Tylko czy da się zapomnieć czas, gdy po raz pierwszy od dawna  czuło się, że żyje? Nacisnęła klamkę i weszła do pokoju, po którym już tyle razy się rozglądała. Chciała jak najdokładniej zapamiętać każdy jego szczegół. Wiedziała, że już więcej tutaj nie wróci. To nie była jej bajka, a on nigdy nie będzie jej księciem. Podbiegła do szafki, w której miała swoje rzeczy w poszukiwaniu jakiejś bluzki, którą mogłaby założyć. Przeszukiwała wszystkie szuflady gdy usłyszała jakiś głos.
- Przestraszyłeś mnie, Malfoy - odwróciła się  z uśmiechem na twarzy, jednak on szybko znikł, gdy zobaczyła kogo ma przed sobą - czego chcesz, Zabini?
- Porozmawiać Granger - bezczelnie rozwalił się na łóżku wlepiając w nią swoje przeszywające spojrzenie.
- Nie mamy o czym - odwróciła się do niego plecami starając się zignorować jego obecność w tym samym pomieszczeniu. Nie wiedziała czego od niej chciał i bynajmniej nie zamierzała się dowiedzieć jakie są jego zamiary.
- Co jest między tobą, a Draco? - nawet nie zaważyła gdy wstał. Odwrócił ją tak, że teraz stali twarzą w twarz. Spojrzała mu buntowniczo w oczy. Nie rozumiała pytania.
- Nic - rzuciła krótko i starała się znów zająć przerwaną czynnością, ale mężczyzna jej na to nie pozwolił.
- Nie kłam, Granger - ścisnął jej łokieć, a ona syknęła z bólu.
- Puść mnie - wydusiła z siebie. Starała się grać opanowaną, ale ta sytuacja była dla niej całkowicie niezrozumiała.
- Co jest między wami? - spytał ponownie. Musiał uzyskać odpowiedź na to pytanie, a wiedział iż Draco mu jej nie udzieli.
- Nic nie ma między nami. Powinieneś to wiedzieć. Malfoy nie zadaje się ze szlamami. Pomógł mi w pewnej kwestii więc mu za to odpłacam. Ot tyle - wyrwała się z uścisku i odsunęła na bezpieczną odległość od bruneta.
- Co dla ciebie zrobił? - dociekał dalej tak, jakby to była jego sprawa.
- Dobrze wiesz kim jestem, bo nie wierzę, że ci nie powiedział. Załatwił mi 'urlop' od pracy - uśmiechnęła się jadowicie.
- Dlaczego akurat ty?
- Nie wiem. Spytaj Malfoy'a. Nie martw się. Pojutrze każde z nas wraca do swojego życia. Już więcej mnie nie zobaczysz. Malfoy także. Możesz spać spokojnie, a teraz wyjdź bo zamierzam się przebrać - odwróciła się teatralnie, a mężczyzna opuścił pokój bez słowa wpadając tym samym na Dracona, zaczajonego pod drzwiami. Podsłuchiwał ich rozmowę od samego początku. Prawda była taka, że nie chciał widzieć jej tutaj po raz ostatni. Stała się jego życiem. Była mu potrzebna do prawidłowego funkcjonowania.
- Podsłuchiwałeś? - szepnął brunet w stronę blondwłosego przyjaciela.
- Trochę - przyznał zmieszany - po co z nią rozmawiałeś?
- Chciałem być pewny - rzekł.
- Czego?
- Tego, że oboje niezbyt dobrze kłamiecie - cwanie się uśmiechnął i posłał blondynowi szydercze spojrzenie.
- O co ci chodzi? - niebieskooki naprawdę nic nie rozumiał z tego wszystkiego.
- Dowiesz się już niedługo. Przekonasz się na własne oczy, że łączy was więcej, niż sobie wpieracie - poklepał kumpla po ramieniu i zszedł schodami w dół, gdzie z jadalni dobiegał odgłos rozmów.

7 komentarzy:

  1. Jesteś nominowana do Libster Award :) Informacje znajdziesz na www.if-tomorrow-never-comes-dramione.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział. Tak lekko napisany, bardzo przyjemnie się go czyta. Intryguje mnie postać Blaisa tu jest taki... inny trochę jeśli wiesz co mam na myśli. Kiedy ta dwójka zrozumie, że to co ich łączy zaczyna się na M? I nie mam na myśli migreny czy czegoś w tym stylu, tylko m.i.m.ł.o.ś.ć

    Zapraszam do mnie na http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ciekawa co będzie dalej .. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Pisz szybciutko i weny życzę :P

    Zapraszam na mojego bloga Dramione : nowa-hermiona-granger.blogspot.com

    pozdrawiam:
    Lacarnum Inflamare ; 3

    OdpowiedzUsuń
  4. No intrygujesz coraz bardziej. Postać Blaisa, jest owszem, zagadkowa, ale mnie bardziej ciekawi Draco i jego zamiary? Mam nadzieję, że nie skrzywdzi Miony.

    czekam na kolejny.

    zapraszam na:
    www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com

    pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  5. Za krótki ten rozdział ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z poprzedniczką, że coś krótko ale i tak super:) Cieszę się, że Zabini jest po ich stronie:D
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!!!
    Jak DRaco coś sobie postanowi, to tak będzie więc wyciągnie ją z tego bagna!

    Pozdrawaim,

    Ewelka

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział :-)


    Mojeminiopowiadania.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy