piątek, 4 stycznia 2013

Best thing I never had...

Okazałeś się być najlepszą rzeczą jakiej nigdy nie miałam...




Piękna biała suknia kończąca się tuż za pośladkami. To właśnie w tym miejscu zaczynał się ogromny tren obszyty piórami. Włosy spięte w misterny kok, a w nich wpięty na ozdobnym grzebyku biały welon. Kościół przystrojony kwiatami i wypełniony po brzegi zniecierpliwionymi gośćmi. Spoglądała niepewnie przed siebie. Widziała Rona ubranego w elegancki garnitur, Harry'ego, który ze zdenerwowania miętosił skrawki poduszeczki, na której ułożone były ich obrączki, a także Ginny ubraną we wrzosową sukienkę. 

Był czas kiedy myślałam, że zrobiłeś wszystko dobrze. Żadnych kłamstw, żadnych błędów, chłopcze musiałam być poza moim umysłem.

Przymknęła powieki robiąc głęboki wdech, a jego obraz nie zniknął z jej myśli. Stalowo niebieskie oczy, blond włosy i szyderczy uśmiech. Dracon Malfoy. Jak to się stało, że nie mogła pozbyć się go z głowy nawet w dniu swojego ślubu? Nie wiedziała.

Więc kiedy myślę o czasie, kiedy prawie Cię pokochałam, okazałeś się dupkiem i zobaczyłam prawdziwego Ciebie. Dzięki Bogu, że zawaliłeś sprawę. Dziękuję Bogu, że uniknęłam pocisku. Jestem ponad Tobą, więc kochanie życzę powodzenia.

Kochała go. Nienawidziła się za to. Znała go od tej innej strony, od tej, którą ukazał tylko jej. A jednak ją zranił. Nie potrafiła wybaczyć. Uciekła. Pocieszenie znalazła w ramionach Rona - najlepszego przyjaciela. Nie kochała go. Jej serce należało już do tlenionego blondyna. Nie potrafiła wybaczyć. Jedna kłótnia, która przekreśliła jej plany i marzenia. Jedno słowo, które ciśnięto w nią jak nóż w serce. Była do niego przyzwyczajona, ale zabolało znacznie mocniej. Nie potrafiła zapomnieć. Nie mogła. Tak musiało być.

Pragnęłam Cię bardzo, skończyłam już z tym, bo szczerze okazałeś się być najlepszą rzeczą jakiej nigdy nie miałam, a ja zawsze będę najlepszą rzeczą, której nigdy nie miałeś.

Usłyszała pierwsze dźwięki marszu weselnego. Gwałtownie otwarła oczy i chwyciła bukiet czerwonych róż. Szczerze ich nienawidziła. Ron go wybierał. Sukienki też nienawidziła, ale kupiła ją bo Weasley był nią oczarowany. Co on właściwie o niej wiedział? Niewiele. Nie miał pojęcia o jej marzeniach, pragnieniach i lękach.

Nie zasługujesz na moje łzy. Okazałeś się dupkiem i zobaczyłam prawdziwego ciebie.  Okazałeś się być najlepszą rzeczą jakiej nigdy nie miałam.

Stanęła na przeciw rudzielca. Patrzyła w jego oczy, ale nie ujrzała tego, co tak bardzo pragnęła dostrzec. Nie miały tej iskierki. Nie były tak niebieskie. Nie były otchłanią, w którą chciała się rzucić - bezpowrotnie. Nie wyrażały żadnych uczuć. Kochał ją? Wiedziała już od dawna. Jeszcze w szkole jej to powiedział. A ona? Ona znalazła w nim ucieczkę od własnych problemów. Znalazła w nim ucieczkę od miłości, która okazała się być zgubna. Ksiądz zaczął coś mówić, ale  ona myślami była daleko stąd. Nie zwróciła zupełnie uwagi na to kiedy mężczyzna wsunął na jej palec obrączkę. Nie poczuła jej chłodu. 

To jest czas, aby stawić czoła faktom. To ja jestem tą, która odeszła. Pan wie, że to będzie inne miejsce, inne razem, inny czas, inne życie. Dzięki Bogu odnalazłam dobro w pożegnaniu.

- Hermiona? - dobiegł ją ściszony głos Rona. Spojrzała na niego nieprzytomnym wzrokiem. Zamarła w pół drogi. Nie mogła. Po prostu nie. 
- Nie mogę - rzuciła obrączką o ziemię, a następnie zdjęła tą, która już widniała na jej palcu. Ją także cisnęła pod nogi. Bukiet wepchnęła w ręce Ginny i wzrokiem wymówiła swoje ciche  'przepraszam'. Podwinęła suknię i zaczęła biec po czerwonym dywanie. Gdzieś w tyle upadł także bezgłośnie jej biały welon wyszywany drogą koronką. Pchnęła ogromne drewniane drzwi, a jej oczy poraziło światło. Nie tak to wszystko miało wyglądać. Miała przez te wrota wyjść już jako mężatka. Miała być szczęśliwa. Zamrugała oczami chcąc przyzwyczaić się do jasności. Słyszała głośne nawoływania z kościoła. Nie odwróciła się nawet na moment. Zbiegła po stopniach, wbiegając na dróżkę prowadzącą na wzgórze. Zerknęła przed siebie. Stał tam, opierając się nonszalancko o drzewo. Jej serce zabiło. Podniósł głowę, a ich oczy się spotkały. Jego blond włosy delikatnie powiewały na wietrze. Na twarzy wykwitł delikatny uśmiech. Przyspieszyła kroku. Nie wierzył. Nie sądził. Przyszedł by spojrzeć na jej szczęśliwą twarz. Nie tego się spodziewał. Podbiegła do niego rzucając mu się na szyję. Objął ją swoimi ramionami. Nie potrzebowali słów. Wystarczyła im ich miłość.

3 komentarze:

  1. Czytałam wszystko na bieżąco, ale niestety nie miałam czasu żeby komentować.
    Teraz wchodzę żeby nadrobić zaległości, patrze i naparwdę nie wiedziałam że tego jest, aż tyle!
    Oczywiście już poprzedni komentarz zdążył sam się usunąć zanim opublikowałam, ale to normalne...
    Po pierwsze jak dobrze, że szczęśliwe zakończenie.
    Po ostatniej miniaturce (, do której dojdę pewnie za chwilkę :D) myślałam, że będzie nieszczęśliwe, a tutaj czytam, czytam i niespodzianka :D.
    Bardzo mile mnie zaskoczyłaś.
    Podoba mi się fragment jak rzuca obrączkami, sama nie wiem dlaczego.
    Lubie teć ten fragment, jak patrzy na Rona i próbuje w nim znaleźć Draco.
    Piosnka bardzo fajna.
    I dzieki Tobie i Ani coraz bardziej zaczynam lubić opowiadania przeplatane słowami piosenki :D.

    P.S Dobrze, że jesteś i poprawiasz mi(jak mam czasami bardzo) zły humor notkami.
    Tylko za niedługo pójdziesz na studia i już nie będziesz tak często pisać i co ja będę czytać?
    Madzia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah, mi również podoba się ten moment, gdy rzuca obrączkami. Trochę banalny pomysł, jednakże czasem takie banały wypadają najlepiej - Hermiona prawdopodobnie zraniona przez Draco wychodzi za Rona, ale w końcu za niego nie wychodzi i wszyscy żyją długo i szczęśliwie, a Hermiona z Draco :P

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie
    szalenstwo-uczuc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne i nic więcej <3
    H A R I E T T A

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy