środa, 12 grudnia 2012

Siódmy.

Mała beżowa kulka.


Minęło kilkanaście dni i z listopada zrobił się początek grudnia. Kochała grudzień. Był dla niej taki magiczny. Uwielbiała święta. W tym roku jednak świąteczną aurę odłożyła na drugi plan. Już za parę dni miała odbyć się premiera jej najnowszej kolekcji autorskich mebli dla singli. Z każdym dniem jej pewność siebie malała. Była pewna, że w dniu pokazu będzie obgryzać palce ze zdenerwowania i nerwowo krążyć w kółko. Spojrzała na zegarek, który wskazywał prawie dwunastą. Pokręciła głową ze zrezygnowaniem i przekręciła klucz w drzwiach. W mieszkaniu panowała ciemność a więc Malfoy pewnie już spał. Odwiesiła kurtkę na wieszak i zrzuciła buty. Zrobiła krok w przód i poczuła, że jej skarpetka nagle zrobiła się mokra. Zapaliła światło i spojrzała w dół. Tuż koło jej nogi na jej drewnianym parkiecie była żółtawa kałuża.
- Malfoy! - wrzasnęła - co to jest? - blondyn w mgnieniu oka pojawił się koło niej z jakimś dziwnym uśmieszkiem na twarzy.
- To jest kałuża - odpowiedział 
- Tyle zauważyłam - odparła zakładając ręce na piersi - skąd się tu wzięła? - wbiła w niego swoje mordercze spojrzenie.
- Pędzel się pewnie zsikał - wzruszył ramionami i ruszył w stronę kanapy.
- Pozwoliłam ci odejść? - krzyknęła za nim. Nie zatrzymał się więc ona poczłapała za nim. Kiedy przeszła kawałek dostrzegła małą jasno beżową kulkę zwiniętą na jej kanapie. O mały włos nie krzyknęła ponownie - co to jest? - wskazała palcem na kłębek.
- Pędzel - uśmiechnął się z satysfakcją. Jego plan działał idealnie. Nawet lepiej niż ułożył go we własnej głowie. 
- Kto? - wytrzeszczyła oczy.
- Pies zwany pędzlem - dostrzegła jakiś dziwny błysk w jego oczach.
- Co ten kundel tutaj robi? - krzyknęła poirytowana - tego nie było w umowie! - z oburzeniem klapnęła na kanapę obok psiaka, który w końcu się przebudził. Spojrzał na nią czarnymi lśniącymi oczami a jej serce dziwnie zmiękło.
- Jesteś pewna, że nie? - spytał ironicznie i machnął różdżką. Na stole pojawił się pergamin, na którym widniały dwa zupełnie odmienne podpisy - a mały druczek czytałaś?
- Yyyy - zawahała się - no nie - klepnęła się w głowę.
- No właśnie - znów ukazał swoje białe zęby. Podał jej kontrakt. Przesuwała swoje spojrzenie od jednego końca na drugi kawałek aż doszła do tekstu napisanego małą i pochyloną czcionką, który głosił: zgadzam się na wszystkie pomysły Dracona Malfoy'a nawet te najbardziej absurdalne. W tym momencie chciała go udusić.
- Ty przebiegła parszywa tleniona fretko! - wrzasnęła gwałtownie wstając z kanapy. Pędzel leniwie otworzył jedno oko i przekrzywił łeb. Zlustrował Hermionę wzrokiem, ale gdy uznał iż nie stanowi zagrożenia znowu zasnął. Rzuciła w niego kawałkiem papieru. Była naprawdę wściekła.
- Nikt Ci nigdy nie powiedział, że powinno się czytać drobny druczek zanim coś się podpisze? - z jego głosu emanował spokój a ona była coraz bardziej zła. On natomiast za wszelką cenę próbował ukryć swoje rozbawienie. Z każdą chwilą lubił ją coraz bardziej. 
- Co tam jeszcze sobie wymyśliłeś w swojej głowie, hmm? - spytała posyłając mu spojrzenie, które równie dobrze mogło należeć do Bazyliszka.
- Dowiesz się w swoim czasie a teraz się ubieraj - ruszył do wyjścia.
- Słucham? - nie bardzo wiedziała o co chodzi a już na pewno nie zamierzała nigdzie wychodzić.
- Idziemy na spacer - posłał jej jeden ze swoich firmowych smirków - pędzel - zawołał a mała beżowa kulka w ekspresowym tempie zeskoczyła z kanapy i znalazła się koło jego nogi. Założył psiakowi czarną wysadzaną ćwiekami obrożę, do której dopiął łańcuchową smycz zakończoną skórzanym czarnym paskiem. 
- Nigdzie nie idę - rzuciła a on w tym czasie machnął parę razy różdżką sprawiając, że kałuża zniknęła.
- To ty ostatnio chciałaś iść na spacer. Teraz masz taką możliwość - oparł się o framugę drzwi i czekał. Wiedział, że dziewczyna szybko się zdecyduje.
- Niech ci będzie - syknęła zakładając kurtkę. Spojrzała na labradora, który wlepiał w nią swoje oczy a jej serce znów miękło.
- Panie przodem - uśmiechnął się odsuwając od drzwi.
- Och zamknij się i dawaj - wyszarpnęła mu smycz a pędzel jednym susem przeskoczył przez próg.
- Uważaj! - zdążył krzyknąć, ale na nic się to zdało. Nie minęła nawet sekunda jak Hermiona leżała powalona na półpiętrze a pędzel lizał ją w policzek. Zapomniał jej wspomnieć aby go przytrzymała schodząc ze schodów. Zamiast tego oplótł ją swoim łańcuchem i pociągnął w dół. W oczach Malfoy'a pojawiły się łzy. Wyglądała komicznie próbując zrzucić z siebie szczeniaka. 
- Zamiast się śmiać pomógłbyś mi! - fuknęła i zrzuciła z siebie oburzonego psa.
- Już, już - podał jej rękę, którą ona chwyciła. Podniósł ją z łatwością.
- Mam nadzieję, że więcej nie wpadniesz na pomysł aby w nocy spacerować po mieście - otrzepała się z niewidzialnego pyłu i ruszyła przed siebie z dumnie wyprostowaną głową. Malfoy i Pędzel stali osłupiali i wpatrywali się w plecy oddalającej się od nich brunetki. Wyszła na zewnątrz a zimne powietrze zawiało jej w twarz. Szczelniej zakryła się kurtką i ruszyła przed siebie. Zima była coraz bliżej. Czuła to. Choć na ulicach nie leżał jeszcze śnieg było już niesamowicie zimno. Pokusiłaby się nawet o stwierdzenie, że temperatura była już sporo na minusie. Gdzieś za sobą słyszała kroki chłopaka. Nie przejmowała się tym. Szła przed siebie zatracając się w ciemnościach. Kochała noc. Jedyne czego w niej nienawidziła to tych bezsennych momentów kiedy myśli krążyły po jej głowie. Nienawidziła także swojej podświadomości. To właśnie ona najczęściej przypominała jej o tym czego tak bardzo nie chciała pamiętać. To ona w te mroczne wieczory zadawała jej ból ze zdwojoną siłą. 
- Może byś tak poczekała? - usłyszała tuż obok siebie czyjś nierówny oddech.
- Nie było na kogo - odrzekła nawet nie odwracając się w jego stronę. Szarpnął ją delikatnie za łokieć. Mimo wszystko zbyt mocno. Stali twarzą w twarz prawie stykając się nosami. Tonęła w błękicie jego oczu. Były takie nieprzeniknione. Takie niesamowite. Gdyby mogła spoglądałaby w nie całe życie. Speszona odwróciła wzrok a chwilę później znów boleśnie wylądowała na ziemi. Nawet nie zauważyli, że Pędzel okrążył ich nogi i zaplątał w swoją smycz. Nie usłyszeli jego zniecierpliwionego szczekania. Byli zbyt pochłonięci sobą. Spojrzała na Malfoy'a i wybuchnęła śmiechem.
- Z czego się cieszysz? - spytał masując łokieć, który bolał niemiłosiernie.
- Teraz wiesz jak się czułam - znów się zaśmiała a chwilę później on dołączył do niej. Siedzieli na środku chodnika śmiejąc się z samych siebie. Nie przejmowali się szczekającym psem ani obudzonymi ludźmi wychylającymi się z okien. Liczyli się tylko oni.

2 komentarze:

  1. Przeczytałam tytuł i pierwsze co mi przyszło do głowy to szczeniaczek, czy tam piesek :D.
    Rozdział jest genialny, ich zachowanie i wogóle.
    Zachowuja się tak naturalnie, razem leżąc na chodniku. Nie liczy się nic innego tylko oni.
    To jest takie słodkie.
    Tylko, dlaczego ona dalej myśli, że on jest gejem. To mi psuje cała koncepcje na najbliższy czas :P
    Ciekawe co nasz Draco ma jeszcze w planach, co do ich umowy.
    Życze wiele, wiele weny na koljne rozdziały, i żeby Ci sie je pisąło tak smao szybko jak dotychczas. :D
    Pozdrawiam
    Madzia

    P.S Jak ja uwielbiam labradory, a szczególnie takie biszkoptowe :D






    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy i zabawny ten rozdział. Pies jednak był w umowie, a Hermiona ma nauczkę, by następnym razem czytać dokładnie to, co podpisuje. Fajnie, że wybrali się razem na spacer. Tak romantycznie.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy