środa, 7 listopada 2012

Prolog.

To nie porażka powstrzymuje, to niechęć do zaczynania od początku, powoduje często rezygnację.

Ciemnowłosa kobieta z impetem zamknęła za sobą drzwi swojego samochodu. Była tak wściekła, że gotowa była wybuchnąć. Nie wiedziała, kto wymyślił te pieprzone spotkania przedmałżeńskie. Kto wpadł na pomysł, aby takie coś urządzać? Nie wiedziała, ale była pewna, że gdyby ta osoba stanęła na jej drodze w tym momencie, strzeliłaby w nią Avadą. Miała tego dość. Co z tego, że miała dwadzieścia siedem lat i wciąż nie była mężatką? Nic z tego. To nie było ważne. Miała ważniejsze sprawy na głowie. Dla niej liczyła się praca i przyjaciele. Małżeństwo było sprawą drugorzędną. Z wściekłości uderzyła pięścią o kierownicę. Poprawiła czarne okulary na nosie i spojrzała w lusterko. Co w niej było takiego, że za każdym razem wracała z kwitkiem? Dlaczego żaden mężczyzna się nią nie interesował? Co było z nią nie tak? Nie wiedziała. Musiała z kimś porozmawiać i już wiedziała z kim. Do głowy przychodziła jej tylko jedna osoba - jej najlepsza przyjaciółka Ginny. Kochała ją całym sercem, ale od kiedy Ginevra została mężatką, nie miały już dla siebie tyle czasu. Jak to się stało? Nie wiedziała. Ginny była przecież od niej młodsza o dwa lata, a już była po ślubie, co więcej spodziewała się pierwszego dziecka. Zazdrościła jej tej miłości. Zazdrościła jej Harry'ego. Jedno przypadkowe spotkanie tamtego wieczora w klubie wywróciło jej życie do góry nogami. To właśnie wtedy poznała Harry'ego i Ronalda. Ronald był bratem Ginevry, który uczęszczał do szkoły niedaleko nich. Jego szkolnym kumplem był właśnie pan Potter. Ona z Ginny chodziły do żeńskiej szkoły. Tego także nie rozumiała. W świecie mugolskim funkcjonowały szkoły koedukacyjne - Hogwart też kiedyś taki był. Dopiero później podzielony został na dwie, zupełnie oddzielne i nie mające ze sobą styczności szkoły - Męską i żeńską. Chociaż znajdowały się od siebie w odległości paru metrów, oddzielał je wielki mur.  Dlaczego tak było? Nikt nie wiedział. To była nierozwikłana część historii. Właśnie dlatego aby poznać jakiegoś chłopaka dziewczyny musiały udawać się na imprezy do Hogsmeade. Harry'ego i Rona kochała jak braci. Byli jej najlepszymi przyjaciółmi. Tworzyli fantastyczną czwórkę już od lat. Uśmiechnęła się do siebie na tą myśl i nacisnęła pedał gazu odrzucając czarne myśli. 

Blondyn z wściekłością wsiadł na swój czarny ukochany motor. Właśnie zakończył kolejne nieudane spotkanie. Miał ochotę udusić swojego ojca. Nie mógł zaprzeczyć aby kandydatki, które mu wybierał były niewystarczająco piękne. O nie. Wręcz przeciwnie. Wszystkie obdarzone były niesamowitą urodą, ale miały jedną wadę - wszystkie bez wyjątku były głupie jak but, a jedyne o czym potrafiły rozmawiać to paznokcie, włosy i ubrania. Lgnęły do niego jak magnes ze względu na olbrzymie pieniądze. Nienawidził tego. Czy na tym świecie nie było ani jednej osoby, która byłaby całkiem ładna i posiadała jakiś zalążek mózgu? Westchnął zrezygnowany. Chyba nie spotka takiej kobiety. Żałował, że Hogwart nie był koedukacyjną szkołą. Gdyby taki był, pewnie już dawno miałby jakąś żonę a tak? Tak jest tylko wiecznie naciskany przez ojca, który uważa iż nie przystoi mu w tym wieku być prezesem olbrzymiej korporacji i nie mieć jeszcze żony. Zawsze powtarza mu, że on w jego wieku już dawno wziął ślub z jego matką. Zacisnął pięść. Nienawidził tych rozmów, nienawidził tych spotkań. Miał wrażenie, że im bardziej go naciskają, tym więcej wad widzi w potencjalnych kandydatkach. Wiedział, do kogo zamierza się udać. To była jedyna osoba, która potrafiłaby go zrozumieć w tym czasie. Jego najlepszy przyjaciel jeszcze ze szkolnych lat - Blaise Zabini. Wcisnął na głowę kask i odpalił maszynę. Ruszył z głośnym hukiem pozostawiając za sobą jedynie chmurę kurzu.

***

Prolog jak to prolog nigdy długi nie jest ani zbytnio ciekawy. Czemu pcham się w tą historię? Sama nie wiem. Wiem jednak, że w całości dedykuję ją Madzi i PortElizabeth. Mamy standardowe dla nich czasy tyle, że ciutkę inaczej. Daruję sobie motyw Voldzia i nienawiści do szlam i całej reszty dobrze znanej każdemu. Na chwilę obecną nasi bohaterowie się nie znają.

4 komentarze:

  1. Zaciekawiłaś mnie tym prologiem.
    Cieszę się bardzo, że zdecydowałaś się na dłuższe opowiadanie. Znowu poczuję jak to jest czekać na Twoje kolejne rozdziały.
    Wiesz już, czy będzie szczęśliwe zakończenie ??
    A jak tak to, czy możesz zdradzić ?? :D
    Chociaż w sumie, robiąc to za dużo zdradzisz... ach będę się teraz strasznie niecierpliwić, aż do końca, do epilogu.
    Ciekawe, czym nas teraz zachwycisz...
    Życzę wiele, wiele weny.
    Pozdrawiam
    Madzia :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Dałaś mi dedykację do całej historii? To jest czymś niesamowitym dla mnie, jednak nie mogę pojąc dlaczego. Czy mogę liczyć na wyjaśnienie? Będę bardzo zobowiązana.

    Nie wiedziałam, że masz napisaną całą historię, myślałam, że póki co będziesz nas raczyć samymi miniaturkami. Ach te prologi... Jak są dobre to nigdy nic z nich nie wynika!
    Pomysł z tym, ze Hogwart nie jest koedukacyjny - absolutnie genialny i oryginalny!
    Podoba mi się, że Blaise jest przyjacielem Draco. Zastanawiam się co jeszcze napisać, ale chyba jestem trochę rozbita i nie potrafię się skupić.
    W każdym razie chciałabym wiedzieć z jaką częstotliwością będą pojawiały się kolejne rozdziały.
    Pozdrawiam i życzę wiele weny,
    PortElizabeth - Siostra Diabła vel Lizzy

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj! Prolog i tak dużo wyjaśnia. Przedstawiłaś Hogwart i postacie w całkowicie innym świetle. Pomysł jest bardzo oryginalny, ale co z tego wyniknie, to się przekonamy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chciałabym, abyś napisała opowiadanie o czasach szkolnych :) Jakoś bardziej lubię Dracona w .... w tamtych czasach :))

    pozdrawiam : dramione-ever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy