niedziela, 11 listopada 2012

Pierwszy.

Wódka dobra na wszystko!


Nacisnęła dzwonek i usłyszała cichą melodyjkę. Chwilę później tupot stóp i jakieś głosy. Uśmiechnęła się do siebie poprawiając czarny żakiet. Kiedy drzwi się otwarły na jej szyi uwiesiła się mała ruda osóbka.
- Hermiona! Dobrze cię widzieć - krzyknęła uradowana odsuwając się od przyjaciółki.
- Ciebie też - rudowłosa usunęła się z przejścia by Hermiona mogła wejść do środka. Kiedy kobieta przekroczyła próg jej domostwa zamknęła za nią drzwi.
- Co cię do mnie sprowadza moja droga? - udała poważną minę, ale sekundę później wybuchnęła śmiechem. Doskonale wiedziała. To była ich tradycja. Hermiona po każdej nieudanej aranżowanej randce pojawiała się na progu jej mieszkania. 
- Ach. Potrzebuję mocnej kawy - rzuciła kierując się w stronę kuchni.
- Masz piętnaście minut a później wychodzimy - krzyknęła rudowłosa w jej stronę. Sama udała się na górę. Musiała się przebrać. Panna Granger weszła do kuchni gdzie jej oczom ukazał się Harry.
- Cześć Harry - podeszła do jednej z wielu szafek i zaczęła w niej grzebać w poszukiwaniu kawy.
- Znowu to samo? - spytał zrezygnowany.
- Mhm - rzekła nie wychylając się z szafki. Harry znał przyczynę jej wielokrotnego odrzucenia, ale ani ona ani jego żona nie brały jego słów na poważnie. Zawsze puszczały jego słowa koło uszu. On wiedział, że ma rację. W końcu był facetem. Wiedział czego mężczyźni oczekują od kobiet. Hermiona była całkowitym tego przeciwieństwem. Jej włosy zawsze spięte w kok. Na oczach okulary. Zawsze ubrana od stóp do głów w czarne ubrania. Jakikolwiek przejaw bliskości ze strony mężczyzny brała jako objaw molestowania co zazwyczaj kończyło się nie najmilszym potraktowaniem owego zalotnika.
- Co tam czytasz? - spytała zaglądając mu przez ramię i siorbając przy tym czarny zbawienny płyn. Czarnowłosy pokręcił z rezygnacją głową. Jeżeli ona nadal będzie tak robić nigdy w życiu nie wyjdzie za mąż.
- Proroka Codziennego, Miona - odrzekł wczytując się w dalszą część artykułu.
- Piszą coś ciekawego? - przysiadła na stołku obok niego i wyrwała mu gazetę z rąk.
- Nie sądzę - rzekł z przekąsem. Nie miał już na to wszystko sił - napisali tylko, że ojciec Malfoy'a poszukuje mu żony.
- Mal...kogo? - nie miała pojęcia o kim mówił.
- W jakim świecie ty żyjesz! - usłyszała pisk koło swojego ucha. Rudowłosa osóbka znikąd pojawiła się tuż obok niej
- Jak możesz nie wiedzieć kim jest Malfoy? - nawet Harry był zdziwiony a Hermiona tylko przecząco pokiwała głową. Naprawdę nie miała pojęcia. Zielonego.
- Dracon Malfoy był najprzystojniejszym facetem z roku Harry'ego. Jest synem Lucjusza i Narcyzy Malfoy a także prezesem centrum handlowego LOEL.
- Pierwsze słyszę - spojrzała na rodzinną fotografię. Nie. Zdecydowanie nigdy nie widziała go na oczy. 
- Ahh Hermiona. Muszę cię jeszcze wiele nauczyć - rzuciła beztroskim tonem Ginevra i wyciągnęła koleżankę za rękę z kuchni nie dając jej nawet skończyć kawy.

Zaparkował swój warkoczący motor tuż pod domem przyjaciela. Musiał coś ze sobą zrobić. Nie miał ochoty wracać do domu. Nie zamierzał znów wysłuchiwać pretensji ojca. Miał tego powyżej dziurki w nosie. Miał dość ingerowania w jego życie. Doskonale wiedział kim jest i czego wymaga od niego ta pozycja. Nikt nie musiał mu o tym stale przypominać. Wyjął z kieszeni telefon i wybrał numer bruneta.
- Zabini czekam przed drzwiami. Wyłaź - rzucił bez entuzjazmu kiedy usłyszał głos po drugiej stronie słuchawki.
- Dwie minuty i jestem - nacisnął czerwony przycisk kończący połączenie. Oparł się o swój czarny pojazd i przymknął oczy. Sam nie wiedział co myśleć. Jak się zachować. Jakakolwiek jego reakcja byłaby niewłaściwa i niewskazana. Tkwił w sytuacji bez wyjścia, ale czy on aż tak wiele oczekiwał od potencjalnych kandydatek? Chciał tylko aby jego żona była ładna i inteligenta. W końcu miał z nią spędzić całe życie. Nie uśmiechało mu się do śmierci słuchać o kolorach lakierów i o aktualnie panujących trendach na wybiegu. Wiedział to. Musiał to wiedzieć. Miał ważniejsze sprawy na głowie. Kilka sekund później z domu wyszedł Blaise i otworzył garaż aby Malfoy mógł zaparkować. Doskonale wiedział iż dzisiejsza noc nie skończy się na trzeźwo. Kiedy motor stał bezpiecznie w garażu obaj mężczyźni ruszyli przed siebie w tylko sobie znanym kierunku.

Jak zwykle udały się do swojej ulubionej koreańskiej restauracji. Kochały azjatyckie jedzenie. Zdjęły buty zaraz przed wejściem do środka. Tak jak nakazywał obyczaj. Zajęły swój stały stolik. Na samym końcu ściany, oddzielony od reszty papierowymi parawanami dającymi złudne poczucie odcięcia. Usiadły na poduszkach po turecku. Uwielbiały to miejsce. Niziutkie stoliki i siedzenie na podłodze. Ich największym marzeniem było odwiedzenie Korei. Chciały poznać tamtejszą kulturę i zwyczaje. Zamówiły sobie ramen i sake. 
- Opowiadaj - zaczęła temat Ginny wciągając ostatni kawałek długiego makaronu z jej rosołu. Hermiona westchnęła i opuściła niżej pałeczki, którymi zamierzała wpakować sobie jedzenie do ust.
- Nie wiem czy to ma jakiś sens - odparła zrezygnowana i wypiła kieliszek sake - nie wiem, co jest ze mną nie tak. Dlaczego każdy facet daje mi kosza? Nie rozumiem tego - kolejna porcja sake wylądowała w jej żołądku, a zielona butelka z każdą sekundą była bardziej pusta.
- Hermiona. Jesteś wspaniałą kobietą! W końcu poznasz kogoś, kto będzie potrafił to docenić - Ginny próbowała pocieszyć swoją przyjaciółkę. Tak naprawdę nie potrafiła słuchać już o kolejnych jej porażkach. Sama nie wiedziała dlaczego każdy mężczyzna uważał, że Hermiona nie jest odpowiednią kandydatką na żonę. Przecież była piękna, a przede wszystkim była mądra. Może nie ubierała się najlepiej, ale nie to się liczy! 
- Jakoś w to nie wierzę - blado się uśmiechnęła. Teraz piła już prosto z butelki. Sama nie wiedziała, w którym momencie zamówiła kolejną butelkę a potem jeszcze jedną i jeszcze jedną.
- Hermiona myślę, że powinnaś już skończyć - ruda usiłowała wyrwać jej szklane naczynie z ręki, ale dziewczyna nie chciała puścić.
- Nic mi nie jest - odpowiedziała lekko się chwiejąc - pamiętasz Stevena? - prawie krzyknęła olśniona jakby nagłym przypływem rozumu, przy okazji opluwając koleżankę.
- Pamiętam - spojrzała na nią krzywym wzrokiem, wycierając mokry policzek.
- On się nadawał! - znów ją opluła. Pani Potter szerzej otworzyła oczy. Nie mogła uwierzyć w jej słowa. Steven był najbrzydszym i najgłupszym facetem, którego jej przyjaciółka poznała na randkach.
- O a może George? - teatralnie podrapała się palcem w brodę a później zaczęła machać nim w powietrzu, jakby próbowała wyliczyć jego wady i zalety. Ginevra oparła łokieć na stole i położyła głowę na dłoni. Przeczuwała, że to będzie długa noc. Nie pomyliła się. Zegar wybijał drugą, gdy Hermiona była dopiero w połowie swoich miłosnych przeżyć. Rudowłosa ziewnęła przeciągle i niczym rażona piorunem podniosła się z miejsca. Miała już dość, a nazajutrz czekała ją praca. Nie miała też ochoty dłużej wysłuchiwać wywodów Granger.
- Idziemy - pociągnęła ją za rękę tak, że brunetka w sekundę stała na nogach. Szarpnęła nią i skierowała się do drzwi.
- Ale ja jeszcze nie skończyłam - z oburzeniem protestowała dziewczyna.
- Owszem skończyłaś! - rzekła zirytowana rudowłosa piękność i stanowczo wyciągnęła kobietę z lokalu.

Udał się do swojego ulubionego baru. Musiał się napić, po prostu musiał odreagować. To wszystko nie mieściło mu się w głowie. Usiadł za barem i zamówił drinka. Jego przyjaciel zajął miejsce tuż koło niego. Doskonale znał katusze, które przechodził jego kumpel. Nie tak dawno temu miał tak samo. W końcu wyperswadował rodzicom tę chorą zasadę panującą w ich rodzinie od stuleci - to rodzice decydują z kim bierzesz ślub. Nie minęło wiele czasu od tamtego momentu do chwili, w której poznał wspaniałą kobietę. Dzisiaj był już zaręczony a data ślubu ustalona na przyszły rok. Był naprawdę szczęśliwy. 
- Jaka była? - spytał upijając łyk napoju.
- Taka jak i poprzednie - skwitował. Nie chciał rozmawiać. Nie było o czym. Kobieta, którą poznał niczym mu nie zaimponowała. Niczym nie wyróżniała się spośród setek kandydatek, które wybrał ojciec - była sztuczna i plastikowa, a w dodatku zachowywała się jak nadęta księżniczka. Nie miałby nic przeciwko temu, gdyby miała choć trochę powabności i gracji w sobie. Gracji, te kobiety, miały w sobie mniej więcej tyle, co mężczyzna w szpilkach czyli dokładnie zero. O inteligencji już nawet nie myślał. Czasem miał wrażenie, że od tych panien to i nawet mrówka byłaby mądrzejsza. Westchnął przeciągle odkładając pustą szklankę na ladę barową. Jego kumpel zerkał na niego z ukosa. Niepotrzebna była im rozmowa. Doskonale wiedział, że blondyn nie tego oczekiwał. Liczyło się uspokojenie szalejących myśli w jego głowie. Sam właściwie nie wiedział, że czas tak szybko płynął. Malfoy junior spojrzał na zegarek na nadgarstku i z przerażeniem stwierdził, że już po północy. Odwrócił się w stronę kumpla, a ten już dawno smacznie pochrapywał na barze. No tak. Zupełnie zapominał, że Blaise pomimo tylu lat treningu w Hogwarcie, wciąż miał słabą głowę. Ześliznął się z obrotowego stołka i podszedł do Zabini'ego. Zarzucił jego rękę na swoją szyję i spróbował go podnieść. Miał szczęście, że był całkiem sporych rozmiarów i niesienie kumpla nie sprawiało mu żadnych problemów. Uśmiechnął się kiedy usłyszał jak brunet coś szeptał pod nosem. Sam nie wiedział, co tam marudził ani dlaczego tak go to bawiło. Opuszczając bar, z na wpół przytomnym byłym ślizgonem, minął w drzwiach jakąś kobietę, która szczerzyła swoje białe zęby na jego widok. Odesłał jej najbardziej czarujący uśmiech na jaki go było stać i wyszedł za drzwi, kręcąc głową z niedowierzaniem. To chyba nigdy się nie skończy. Potwierdzeniem tej myśli był także dodatkowy balast, który miał na ramionach, który w tym momencie wymamrotał 'też tak sądzę'. Znów uśmiechnął się pod nosem i opuścił tą ciemną i mroczną uliczkę razem ze swoim niechcianym balastem.

3 komentarze:

  1. Przepraszam bardzo, że musiałaś czekać kilka dni na komentarz, ale miałam bardzo, bardzo dużo nauki i pisania na polski.
    No to tak,
    Po pierwsze chyba zapomniałam podziękować w poprzednim komentarzy za dedykację, więc teraz bardzo, bardzo dziękuje :**
    Jest mi bardzo miło i jak to odczytałam za pierwszym razem to potem miałam tak genialny humor :** Dziękuje.
    Po drugie:
    Bardzo mi się podoba podział szkoły, na żeńską i męskoą i co za tym idzie, że Draco i Hermiona jeszcze sie nie znają, całkiem inaczej, zresztą tak samo jak ta historia s księgą, która skomentuje za chwileczkę, ale powiem, że jest cudowna.
    Po trzecie, napisałaś czemu Draco musi znaleźć partnerkę, ale nic nie wspomniałaś dlaczego Hermiona też musi. Jestem bardzo ciekawa.
    Kolejna rzecz, czwarta chyba:
    Czyżby ten uśmiech należał do Hermiony i jest zapowiedzią ich poznania, czy może należał do zupełnie nieznajomej i nie znaczącej nic osoby ?
    Kolejną rzeczą jak mnie ciekawi jest strój Hermiony.
    Czy Ginny pomoże Jej zmienić styl ?
    Czy nasza Hermiona przejdzie zewnętrzną metamorfozę ?
    I, czy to naprawdę dlatego nie potrafi znaleźć tego jedynego ?
    Czy może nie potrafi, bo na niego nie trafiła, a wygląd nie ma żadnego znaczenia ?
    Jestem an sto procent pewna, że miałam jeszcze minimum jedno pytanie, ale niestety zapomniałam.
    Napisze na pewno jak mi się przypomni.
    Życzę wiele, wiele weny i pozdrawiam :**.
    Swoja drogą ciekawe, czy tym opowiadaniem pobijesz moje ulubione ?
    A moje ulubione dramionie, to najprawdopodobnie Twoje z onetu, było cudowne, co ja gadam ono CAŁY CZAS JEST cudowne. Oby więcej takich. Bo to jest jedno z dwóch, do których wracam, za co bardzo dziękuje :** + brakuję mi onetowskiego Twojego szablonu. :(
    Madzia

    P.S Podpisując się bardzo dobrze wiedziałam co mam tutaj napisać, a teraz juz nie pamiętam.
    A właśnie, już wiem :D.
    Komentarz byłby dużo wcześniej, ale oczywiście jeszcze si,e nie zdarzyło, żebym pisała cokolwiek raz.
    Czy to jest praca na polski, czy to komentarz, czy choćby coś co pisze sobie nawet tylko dla siebie... :D. ale już się przyzwyczaiłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. heeej! <33 i znowu cudo! <33 tylko dawaj więcej dialogów, prośba: nie stawiaj Hermiony w świetle desperatki, o słabej woli, pijącej wódkę.

    Hermiona to silna kobieta!!! :D

    No, ,,bo w kupie siła drzemie!" :D

    Ja chciałabym, abyś napisała opowiadanie o czasach szkolnych :) Jakoś bardziej lubię Dracona w .... w tamtych czasach :))

    pozdrawiam : dramione-ever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy