sobota, 24 listopada 2012

Cały świat.

Czasem uświadamiasz sobie co miałeś dopiero w momencie, w którym to straciłeś. Czasem jest już za późno. Czasem jednak los daje drugą szansę.



Ponownie przeczytała liścik, który napisała. Położyła go na poduszce i po raz ostatni spojrzała na mężczyznę pogrążonego jeszcze we śnie. Nie była pewna, czy to słuszna decyzja, ale innego wyjścia nie było. Miała dość czekania na to, co nie następuje. Przestała się łudzić. Ten związek do niczego nie zmierzał, nie miał żadnej przyszłości. Trwali w tym układzie już ponad trzy lata od zakończenia szkoły i nic nie wskazywało na to, że Malfoy chciał zmienić ten stan rzeczy. Kochała go, ale nie chciała dłużej czekać. Chciała mieć rodzinę, a on jej nie mógł tego dać. Z bólem serca nacisnęła klamkę i opuściła sypialnię teleportując się wprost do pracy. 

Obudził się parę godzin później i ze zdziwieniem odkrył, że Granger nie ma obok. Dostrzegł zwitek pergaminu. Podniósł go i uważnie przeczytał. Po chwili zmiął kartkę w dłoniach i teleportował się z głośnym trzaskiem. Był wściekły. Gotował się ze złości. Wiedział gdzie pracowała. Nie przejmując się wrzaskami pielęgniarki, wtargnął na salę operacyjną.
- Granger musimy pogadać! - krzyknął. Skalpel potoczył się po podłodze, a większość asystentów spojrzała na przybysza. Nie mogła teraz się rozpraszać. 
- Malfoy nie teraz. Operuję - syknęła, nawet nie zaszczycając go spojrzeniem. Nikt nie odważył się o nic spytać.
- Nie wydurniaj się tylko chodź - warknął. Nie lubił czekać. Wręcz nienawidził.
- Malfoy idioto, zaczekaj w gabinecie albo wezwę ochronę! - spojrzał na nią złowrogim wzrokiem i wycofał się. Rozsiadł się w jej gabinecie i czekał. Weszła po jakiejś godzinie.
- Czego chciałeś? - spytała ściągając kitel.
- Co to ma być do cholery? - rzucił w nią pergaminem. Nie złapała. Upadł na ziemię.
- List? - spytała z ironią. Nauczył ją tego. Była ironiczna i zimna tak, jak on. Była zbyt podobna do niego.
- Nie o to pytam - wstał podchodząc do niej - jak to odchodzisz? - złapał ją za ramiona i potrząsnął.
- Odchodzę i już. Nie mamy czego wyjaśniać - strzepnęła jego dłonie i usiadła za biurkiem.
- Dlaczego? - patrzył na nią, a ona wiedziała, że był zły. Bardzo zły.
- Nie widzę dla nas przyszłości - wyznała szczerze. Nie chciała z nim pogrywać.
- A kiedyś ją widziałaś? - spytał unosząc brew. Nie sądził, że oczekiwała od niego jakichś deklaracji. 
- Tak, ale przestałam się łudzić - westchnęła przeciągle. Ta rozmowa była zbyt trudna. Patrząc na niego miała ochotę rzucić mu się w ramiona i nigdy go nie puszczać. Musiała być silna.
- Czego chcesz? Chcesz pierścionka? Kupię go! Tylko nie odchodź - miała wrażenie, że słyszała w jego głosie odrobinę żalu.
- Nie chcę go - to nie była prawda. 
- Więc czego? Małżeństwa? - dostrzegł w jej oczach nutę smutku. A więc jednak. Chciała ślubu. Pokręciła przecząco głową. Nie potrafiłaby skłamać - wiesz, że tego dać ci nie mogę - podszedł do niej. Oparł dłonie o blat i wpatrywał się w jej oczy.
- Wiem. Dlatego odchodzę - nie spuściła wzroku. 
- Nie rób tego - zażądał - nie będzie już powrotu - nie mógł jej pozwolić odejść. Za bardzo się do niej przyzwyczaił.
- Wiem - widział w jej oczach czający się smutek.
- Kocham cię - szepnął. To była ostatnia deska ratunku.
- Nieprawda. Chcesz tylko seksu, a to nie miłość - spuściła głowę. Nie wytrzymała.
- Granger, po prostu mnie nie zostawiaj. Zrobię, co zechcesz, ale nie odchodź - chwycił jej podbródek i sprawił by znów na niego spoglądała.
- Ożenisz się ze mną? Dasz mi dzieci? Obiecasz, że będziesz zawsze przy mnie aż do śmierci? Obiecasz, że nie będziesz zdradzał? - to były tylko pytania retoryczne. Jego wyraz twarzy się zmienił. Czuł, że przegrał tę wojnę.
- Granger... - zaczął chociaż nie wiedział, co chciał powiedzieć.
- Nie musisz kończyć. Wiem, że nie - była stanowcza. Była taka niepodobna do siebie.
- Jestem Malfoy'em. Ja nie kocham - stwierdził.
- Wiem - przyznała.
- Kiedyś ci to nie przeszkadzało - trafił w sedno.
- Ale czasy się zmieniły. Moje oczekiwana także - ułożyła stertę zalegających papierów na jej biurku. Chciała mu dać do zrozumienia, że dla niej ta rozmowa została zakończona.
- Jesteś pewna? - pokiwała głową. Nie była, ale musiała być silna.
- Żegnaj Malfoy bo już nie wrócę - wyszeptała spoglądając na niego ze łzami w oczach.
- Nie obiecuj czegoś, czego nie dotrzymasz, Granger. Jeszcze się spotkamy. Wiesz o tym. Tylko nie wiem czy będę czekał - musnął jej wargi swoimi i wyszedł zamaszystym krokiem.

Mijały dni, tygodnie i miesiące. Ona wciąż kochała, a on czekał. Każde ze swoimi racjami. Wiedział, że byłby skłonny się z nią ożenić. W końcu pojął, że ją kocha. Brakowało mu codziennego szumu prysznica z samego rana i zapachu kawy, którą parzyła przed wyjściem do pracy. Tęsknił za miodowym żelem pod prysznic. Tęsknił za nią. Brakowało jej codziennego sarkazmu i ironicznego uśmiechu na jego twarzy. Tęskniła za kolacją, którą przygotowywał kiedy wracała po ciężkim dniu. Tęskniła za spotkaniem, które kończyło się za drzwiami jego sypialni. Tęskniła za nim. Poznała paru mężczyzn, ale żaden nie był tym właściwym. Żaden nie był nim. W końcu zmiękła. Teleportowała się pod drzwi jego domu i zastukała w mosiężną kołatkę. Otworzył po chwili. Zdziwił się jej widokiem. Nie sądził, że wróci. Nie po takim czasie. 
- Wygrałeś - rzekła sucho, przeciskając się obok niego do środka. Spoglądał na nią z błyskiem w oku. Wyglądał zupełnie tak, jakby poraził go piorun - wiem, że to nie ma przyszłości. Wiem, że nigdy się nie pobierzemy. Chrzanić to. Mam gdzieś to wszystko. Ja... - nie dał jej skończyć. Podszedł do niej i po prostu ją przytulił.
- Zamknij się Granger - pocałował ją, a świat przestał istnieć.
- Czekałeś - stwierdziła uśmiechając się.
- A ty wróciłaś - nie wypuszczał jej ze swych objęć. Chciał ją mieć już przy sobie do końca świata i o dzień dłużej - i już nie pozwolę ci odejść - spojrzała na niego zszokowana.
- Czy ty właśnie się oświadczasz? 
- Tak jakby - na jego twarzy wykwitł łobuzerski uśmiech, a ona wiedziała, że marzenia się spełniają. Wiedziała, że ta rozłąka była im potrzebna. To ona uświadomiła im, że są dla siebie stworzeni, że są dla siebie całym światem. 

3 komentarze:

  1. Jakie to słodkie!
    Romantyczne.
    A gdzie pierścionek? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne :D
    Jeden z ulubionych momentów.
    ''- Czekałeś - stwierdziła uśmiechając się.
    - A ty wróciłaś - nie wypuszczał jej ze swych objęć. Chciał ją mieć już przy sobie do końca świata i o dzień dłużej - i już nie pozwolę ci odejść - spojrzała na niego zszokowana.''
    Tylko dlaczego w większości opowiadań Malfoy jest taki dumny, nie można by go troszkę zmienić :D ?
    Ja również nie sądziłam, że wróci po tak długim czasie.
    Ale jeszcze bardziej zszokował mnie fakt, że on cały czas czekał.
    To było takie romantycnze.
    I w sumie jej się ośwaidczył, nareszcie zmądzrał.
    A jeszcze genialne było jak wparował na sale operacyjna, jednak trzeba przyznać że już wtedy mu zalezalo bo inaczej by sie tak nie wściekł !! :D
    Smutne było jak mowił, żeby nie odchodziła, że da jej wszystko, a ona zaczęła wymieniać wszystko to czego pragnęła a on nie mógł jej dać. :(
    Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
    Pozdrawiam
    Madzia

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodkie + szczęśliwe zakończenie. Uwielbiam ten miks a już z Dramione to wgl. Lecę na inne miniaturki xd.
    H A R I E T T A

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy